Kolejny raz wybieramy się na wycieczkę rowerową z Kacwina – tym razem jest to pętla na Podhalu i Spiszu łącząca fragmenty kilku oficjalnych tras rowerowych: Velo Czorsztyn, Velo Dunajec i Szlaku Wokół Tatr.
Rodzaj trasy: | pętla |
Szlak: | fragmenty Velo Czorsztyn, Velo Dunajec, Szlaku Wokół Tatr |
Liczba kilometrów: | ok 80 km |
Trudność: | średnia / trudna (sporo podjazdów) |
Przewyższenia: | ok 850 m ↑ 850 m ↓ |
Podłoże: | głównie asfalt, trochę szutrów |
Drogi: | drogi i ścieżki rowerowe i pieszo-rowerowe, drogi leśne, drogi o małym natężeniu ruchu |
Atrakcje dodatkowe: | przepiękne widoki na Jezioro Czorsztyńskie, Gorce, Pieniny i Tatry, zamek w Niedzicy, Jezioro Czorsztyńskie, Nowy Targ |
Ślad GPX |
W okolicach Niedzicy i Kacwina mamy objechane już kilka różnych mniej i bardziej oficjalnych tras rowerowych. Dlatego tym razem wybieramy się na dłuższą wycieczkę łączącą fragmenty kilku szlaków: Velo Czorsztyn, Velo Dunajec i Szlaku Wokół Tatr.
Jak zwykle zaczynamy w Kacwinie w okolicach kościoła i zmierzamy do Niedzicy, skąd pniemy się w górę pod zamek. Tradycyjnie robimy krótki postój na tamie na zdjęcie, po czym zaraz jedziemy dalej.
Początek trasy to Velo Czorsztyn południowym brzegiem, a więc przejeżdżamy dalej przez Niedzicę – Zamek i wjeżdżamy na ścieżkę rowerową wokół jeziora. Ten fragment już wcześniej pokonywaliśmy kilka lat temu i rok temu, ale za każdym razem padało – pierwszy raz jedziemy tą trasą w pięknym słońcu. I pierwszy raz w tę stronę. Podjazd na wzniesienie w Falsztynie od tej strony (i w słońcu) też daje popalić. o rozgrzewce na tym podjeździe zatrzymujemy się więc na lemoniadę w knajpce na górze i podziwiamy przepiękny widok na Pieniny i jezioro.
Trasa Velo Czorsztyn jest niezwykle popularna i jest sporo rowerzystów, ale zdarzają się momenty, gdy jest niemal pusto, bo pędzący kolarze już przejechali, a pchający rowery jeszcze nie doszli do jakiegoś punktu.
Dalej czeka nas zjazd z Falsztyna, a dalej dość prosta droga między lasem i jeziorem do Frydmana i betonowym obarierkowanym przejazdem do Dębna. Tu zjeżdżamy z Velo Czorsztyn i robi się mniej tłoczno na ścieżce. Tu jedziemy już szlakiem Velo Dunajec. Poprzednio na tej trasie (w drugą stronę) padało, tym razem pogoda jest bardziej sprzyjająca, choć na horyzoncie pojawiają się nieciekawe chmury i słychać burzę. Dlatego i tym razem pokonujemy ten kilkukilometrowy odcinek dość szybko. A jedzie się tu bardzo przyjemnie – nie ma dużych podjazdów, cały czas asfaltem, w większości ścieżką rowerową nad Dunajcem a częściowo drogami przez mijane miejscowości.
Docieramy do Nowego Targu, witamy się z owcą rowerzystką i robimy postój na obiad, bo na dalszej trasie raczej nie będzie gdzie zjeść. A czeka nas jeszcze sporo atrakcji, jesteśmy w końcu m.w. w połowie trasy i właśnie zjeżdżamy ze znanych nam dróg na trasę zupełnie nieznaną.
Pierwsze co robimy to zbaczamy ze Szlaku Wokół Tatr, żeby zobaczyć Bór na Czerwonem. Można tu z wieży widokowej podziwiać torfowiska. Natomiast nie polecamy trasy pieszej przez bagna na przejazd rowerowy (mimo braku zakazu) – koniecznie trzeba cofnąć się na szlak i objechać bór od boku drogą z samochodami. Stanowczo za dużo tu bagien na pchanie roweru…
Kawałek Szlaku Wokół Tatr prowadzi szerokim szutrem przez południową część boru – jest tu bardzo przyjemnie. Co kilka kilometrów są wiaty i MORy, szkoda tylko że cały osprzęt naprawczy (pompki) jest popsuty przez jakieś beznadziejne pacany.
Wyjeżdżamy z lasu i jedziemy niezwykle malowniczymi drogami przez Gronków, Nową Białą i Krempachy. Przejeżdżamy pod drogą 49 – główną drogą z Nowego Targu do Białki. Już tu droga wije się lekko w górę i w dół, więc nie ma lekko – ale za to widoki są ekstra. Zwłaszcza dzisiaj widoki są świetne, bo z jednej strony widzimy Tatry zatrzymujące chmury, a z drugiej strony Gorce w burzy (która szczęśliwie nas minęła).
Dalej jest już mniej wesoło – wyjazd do Dursztynu do łatwych nie należy. Tyle dobrze że wiedzie drogą tylko dla mieszkańców, więc możemy spokojnie powolutku piąć się w górę. Gorzej tylko, bo większość ekipy wycieczkowej dzisiaj ma elektryki, więc trzeba ich nieustannie gonić.
W Dursztynie jest kilka podjazdów (chyba pierwszy najgorszy, bo potem jedzie się już przez wieś i chyba jednak jest łagodniej). Na pierwszym (j.w.) jest cudowny widok w kierunku Nowego Targu, natomiast na ostatnim… widok na Tatry jest niesamowity i wynagradza zmęczenie przy podjazdach. Stanowczo ta trasa jest mocno wymagająca i męcząca, ale za to o wiele lepsza widokowo niż Velo Czorsztyn.
Teraz czeka nas bardzo dłuuuuuugi zjazd przez Łapsze Niżne. Zjazd prowadzi zwykłą asfaltową drogą, ale na szczęście nikt nią akurat nie jedzie, więc można śmiało się rozpędzić i nacieszyć długą drogą w dół.
W Łapszach na dole przejeżdżamy między domami z dala od głównej drogi, po czym znowu rozpoczyna się walka z podjazdem. Szybki podjazd i szybki zjazd z Glizówki i już jesteśmy na drodze, którą też już znamy z jednej z poprzednich wycieczek. Przejeżdżamy przez mostek, ostatni duży podjazd do wioski indiańskiej i końcówka to już tylko zjazd do Kacwina. Tu prowadzi prosta droga wijąca się w górę i w dół, ale wystarczy się trochę rozpędzić, nie hamować z górki i z rozpędu wjeżdża się na kolejne wzniesienie. Daje to wiele radości, zwłaszcza po wszystkich wcześniejszych doświadczeniach z podjazdami dzisiejszego dnia.
Wyszła nam bardzo zgrabna i koniec końców przyjemna pętla. Było męcząco, ale stanowczo było warto! Do zobaczenia na kolejnym smoczym szlaku!