Przez deszczowe i mało rowerowe Czechy docieramy na trójstyk i rozpoczynamy przygodę z trasą Nysa-Odra.
Rodzaj trasy: | długodystansowa |
Szlak: | Euroregionalny Szlak Rowerowy ER-2, Szlak rowerowy Odra-Nysa (D12) |
Liczba kilometrów: | 82 km |
Trudność: | łatwa/średnia |
Przewyższenia: | 500 m ↑ 780 m ↓ |
Podłoże: | głownie asfalt, |
Drogi: | wały rzek, drogi i ścieżki leśne i polne, drogi o małym, średnim i dużym natężeniu ruchu, ścieżki rowerowe, CPRy |
Atrakcje dodatkowe: | zamek Frydlant, Bogatynia, kopalnia w Turowie, trójstyk, Ostritz |
Ślad GPX |
Dzień rozpoczyna się deszczowo. Odczekujemy jak najdłużej się da, ale w końcu musimy ruszać w trasę. Od razu wjeżdżamy na Euroregionalny Szlak Rowerowy ER-2, którym przedostaniemy się niemal na trójstyk.
Przejazd przez Czechy
No cóż… Euroregionalny Szlak Rowerowy ER-2 (w Czechach oznaczony jako 3059) prowadzi zwykłą drogą z samochodami. Jest poniedziałek przed południem, więc nie ma dużego ruchu, jednak jest nieprzyjemnie. Do tego cały czas pada, więc morale spadają. Nie ma za bardzo gdzie bezpiecznie zatrzymać się, żeby zrobić jakieś zdjęcia. I nie bardzo jest na to ochota przez ten deszcz.



Od granicy praktycznie cały czas zjeżdżamy przez Nowe Miasto pod Smrkiem aż do Frydlantu. Tu mijamy ładny zamek i wjeżdżamy na rynek, gdzie zatrzymujemy się na kawę. Jest to najtańsza kawa i ciasto na całej naszej tegorocznej trasie! A na dodatek deszcz powoli przechodzi, więc humory od razu się poprawiają, a i chęć na robienie zdjęć wzrasta.




Bogatynia
Jedziemy główną drogą i nagle, niemal bez ostrzeżenia, przejeżdżamy przez granicę czesko-polską i po chwili ścieżką rowerową docieramy do Bogatyni. Próbujemy szukać skutków zeszłorocznej powodzi, ale albo dotknęła ona mniej turystyczne obszary miasta albo tak szybko udało się odremontować szkody.


Nad Miedzianką przy Alei Żytawskiej oglądamy piękne zabytkowe domy przysłupowe. Według danych z Internetu, w Bogatyni i jej najbliższych okolicach jest ponad 100 takich domów, a wiele z nich jest wpisanych na listę UNESCO. Co prawda po stronie czeskiej i po stronie niemieckiej Łużyc jest takich domów dużo więcej, jednak na terenie Polski jest to największe zbiorowisko takich budowli. Razem stanowią tzw. transgraniczną Krainę Domów Przysłupowych.




Kopalnia Turów i okolice
Z Bogatyni wyjeżdżamy pod górę do miejscowości Jasna Góra. Można by tu trochę oszukać i z pominięciem górki przejechać prosto po płaskim do Opolna-Zdroju. Jednak warto włożyć trochę wysiłku na podjazd, ponieważ widoki z góry są świetne – zwłaszcza na asfaltowym zjeździe. Widać nie tylko Bogatynię ale też cały teren kopalni i elektrowni Turów.


Z Opolna jedziemy dość ruchliwą drogą falującą góra-dół aż do miejsca, w którym jest jeden z wjazdów na teren kopalni Turów, a zarazem świetny punkt widokowy.

Tu też skręcamy na południe w mniejszą drogę i jedziemy dalej szlakiem do Kopaczowa, który zaskakuje nas niektórymi ładnymi budynkami. Granicę pokonujemy niepozornym przejściem granicznym na mostku pieszo-rowerowym nad rzeką Lubotą.





Znowu Czechy
Tu już jedziemy kawałek bez szlaku rowerowego. Trafiamy na spore rondo i równie dużą ruchliwą drogę (na szczęście z szerokim poboczem). Zaciskamy zęby i szybko jedziemy do przodu. Trafiamy w całkiem inne miejsce – nad jezioro Kristyna. Pogoda jest nieplażowa, więc nie ma tu dużo ludzi. Szukając knajpki, która oferowałaby coś więcej poza kebabem, zapiekanką i burgerem, objeżdżamy jezioro dookoła. Co ciekawe, jesteśmy przy trójstyku trzech państw, a Czesi w restauracji mają menu tylko po czesku i niemiecku. Po polsku nie da się z nimi dogadać…


Trójstyk
Znad jeziora Kristyna jedziemy fajnym deptakiem już nad Nysą Łużycką. Docieramy na trójstyk. Po czeskiej i po polskiej stronie są różne obeliski i tablice. Po niemieckiej nie ma nic poza flagą. Na darmo też szukać obelisku trójstykowego, jaki znamy ze wschodniej granicy np. z trójstyku Ukraina-Białoruś czy Litwa-Rosja.




W końcu na szlaku Nysa-Odra
Z trójstyku po polskiej stronie jedziemy wąskim wałem nad Nysą. Dopiero na wysokości Porajowa (po zrobieniu zakupów) przejeżdżamy na niemiecką stronę. Witamy na oficjalnym szlaku Nysa-Odra! Od tego momentu już nie musimy patrzeć na trasę gpx, bo oznaczenia tego szlaku są bardzo dobre.
Zittau (Żytawa) i okolice
Pierwszy mały przystanek po niemieckiej stronie to miejscowość Zittau (Żytawa). Jest bardzo ładne, kamieniczki są zadbane i warto wypatrywać ciekawych detali na ich fasadach.





Z Zittau do Hirschfalde jedziemy świetną ścieżką rowerową wzdłuż dużej drogi. Warto tu patrzyć w prawo, ponieważ za naszą granicą widać elektrownię w Turowie.

Największe wrażenie na nas wywiera jednak samo Hirschfelde. Jest tu bardzo dużo charakterystycznych dla tego regionu, znanych nam już z Bogatyni, domów przysłupowych (domów łużyckich). Wygląda to naprawdę super! Na wyjeździe z miejscowości oglądamy jeszcze z daleka pałac (zamknięty, w rękach prywatnych) i przejeżdżamy przez dziedziniec knajpki w budynku zabytkowej pralni.


Las klasztorny
Za Rosenthalem wjeżdżamy do lasu. Szlak tutaj ma podobny charakter jak wczorajszy odcinek Doliny Bobru zaraz za Jelenią Górą. Z tą różnicą, że cały czas jedziemy asfaltowym deptakiem i co chwilę mijamy słupki graniczne, a na dodatek wzdłuż drogi poprowadzony jest pastuch elektryczny. Ale inne elementy, jak sama przyroda, rzeka (tutaj Nysa Łużycka) i mosty kolejowe, są bardzo podobne. Jedzie się tu super!


Klasztor Marienthal i Ostritz
Wyjazd z lasu następuje niespodziewanie. Jedziemy między drzewami i nagle bez ostrzeżenia wjeżdżamy na teren klasztoru Marienthal. Jest to żeński klasztor, a na jego terenie znajdują się bardzo ładne zabudowania kościoła, budynku klasztornego, kaplicy św. Krzyża, tartaku, młyna i browaru. Są tu też hotel, gospoda i ośrodek dla niepełnosprawnych.


Kawałek dalej, małą uliczką między domkami wjeżdżamy do Ostritz – małej miejscowości z dużym rynkiem. Największe zaskoczenie tutaj stanowi objazd szlaku rowerowego. Na wyjeździe z miasta trasą rowerową w jednym miejscu są jakieś wykopki. W związku z tym są super oznaczenia, jak objechać ten newralgiczny punkt. U nas oznaczeń by nie było i pewnie próbowalibyśmy się przedostać przez teren wykopków.


Z Ostritz do miejscowości Leuba jedziemy wzdłuż łąk nad Nysą. Jedzie się tu wyjątkowo przyjemnie. Mijamy młyn, a za nim natykamy się na ciekawy drogowskaz. To dokąd teraz?

Do zobaczenia na kolejnym smoczym szlaku!
Wesprzyj Smoka na Suppi lub postaw kawę!
