Suchedniowsko-Oblęborski i Sierodowicki Parki Krajobrazowe są pełne kamieni, głazów i formacji skalnych. Wybierając się tu na rowerze, trzeba dobrze zaplanować trasę!
Rodzaj trasy: | pętla |
Szlak: | różne szlaki rowerowe i piesze, częściowo brak |
Liczba kilometrów: | 65 km |
Trudność: | średnia / trudna |
Przewyższenia: | 920 m ↑ 920 m ↓ |
Podłoże: | głównie szutry, kamienie, błoto, asfalt |
Drogi: | drogi, ścieżki i dawne ścieżynki leśne, drogi o małym i średnim natężeniu ruchu, ścieżki rowerowe |
Atrakcje dodatkowe: | Sieradowicki Park Krajobrazowy: kamieniołom Kopulak, oczy ziemi, rezerwat Kamień Michniowski (Jaskinia Ponura), Suchedniowsko-Oblęborski Park Krajobrazowy: Brama Piekielna |
Ślad GPX |
Dzisiejszą wycieczkę planujemy w oparciu o różne mapy, maopy googla, aplikacje do wyznaczania śladów gpx. Częściowo po szlakach rowerowych, a częściowo po ścieżkach oznaczonych na tych mapach grubą linią. A w rezultacie okazuje się, że trzeba ją niemal całkiem zmienić… A przecież lasy suchedniowskie zapowiadały się tak dobrze…
Sieradowicki Park Krajobrazowy
Parkujemy samochód w Suchedniowie i kierujemy się na rowerach na wschód do Sieradowickiego Parku Krajobrazowego. Nasz pierwszy przystanek to teren kopalni Kopulak. Jest to kamieniołom, w którym wydobywa się złoża pstrych piaskowców triasowych (nazywanych tu właśnie kopulakiem). Niesamowity widok robi tu zalegająca w kamieniołomie woda, która jest koloru czerwono-pomarańczowego. Warto zobaczyć to miejsce. Zwłaszcza, że nie jest bardzo oddalone od zabudowań i porządnych dróg.
Niestety za Kopulakiem drogi i ścieżki robią się coraz gorsze. Nie dość, że nie są wydeptane/wyjeżdżona, więc nie zawsze widać, którędy ta droga prowadzi dokładnie. To jeszcze leżą na niej zwalone gałęzie – jakby podczas wycinki drzew leśnicy pozabierali wartościowe drzewa, a gałęzie zostawili gdzie popadnie na drodze. Ciężko by się tu jedzie na rowerze, a w kilku miejscach ciężko się nawet prowadzi rower. Jednak hitem jest droga zaznaczona na mapach piękną prostą drogą – rozjeżdżona przez ciężki sprzęt z wodą w koleinach i gałęziami lub zwalonymi drzewami na środku… Tu nawet spacer nie stanowiłby żadnej przyjemności.
W końcu udaje nam się przedrzeć do szutrowej drogi i szybko, sprawnie i (co najważniejsze) z przyjemnością przejeżdżamy do kolejnej atrakcji – Oczu Ziemi. To kolejny dawny kamieniołom, tyle że tu woda ma już normalny kolor. Za to można na jego teren wejść i pospacerować wokół zbiornika wodnego i po skałach. Jest tu nawet spora altana z grillem. Akurat trafiamy tu na pana rozpalającego tego grilla.
Po konsultacji z panem od grilla i innymi rowerzystami i piechurami, którzy akurat pojawili się przy Oczach Ziemi, decydujemy się zmienić plan wycieczki. Zamiast dalej przedzierać się do Wykusa (wszyscy zgodnie stwierdzili, że tam to tylko bagna i brukowa nawierzchnia), wracamy szuterkiem do Suchedniowa i stamtąd kierujemy się na zachód do Suchedniowsko-Oblęborskiego Parku Krajobrazowego.
Suchedniowsko-Oblęborski Park Krajobrazowy
I rzeczywiście… W tym lesie (będącym częścią Puszczy Świętokrzyskiej) są szerokie aleje asfaltowe i szutrowe. Przynajmniej na razie…
Docieramy do Piekielnej Bramy – formacji skalnej tworzącej niby bramę. Wygląda to bardzo ciekawie. Znajdujemy tu budkę na pieczątkę w ramach zabawy proponowanej przez nadleśnictwo – oczywiście pieczątki już nie ma, ktoś sobie ją radośnie przywłaszczył.
Po zobaczeniu Piekielnej Bramy udajemy się na południe szeroką szutrową drogą. Jednak już za Rezerwatem Świnia Góra okazuje się, że droga, w którą mieliśmy skręcić, nie istnieje. Postanawiamy więc znacznie wydłużyć wycieczkę i trzymać się zielonego szlaku rowerowego. Tak też robimy, ale w pewnym momencie szutry zamieniają się na dość błotnisty coraz węższy przejazd, aż w końcu trafiamy na długi fragment bruku. A najbardziej dziwi to, po co (i jakim prawem) pchają się tu samochody osobowe – bo spotkaliśmy takie 2.
W południowej części lasu trafiamy wreszcie na bardzo urokliwe miejsce z jodłami i mchami. Ale grzybów niestety nie udało się żadnych znaleźć.
Dalszy przejazd przywodzi na myśl zejścia z beskidzkich szlaków. Jest bardzo terenowo, momentami dość stromo, a do tego jest dużo kamieni.
W końcu wyjeżdżamy z lasu i kilkanaście kilometrów od zalewu Kaniów jedziemy asfaltem przez wioski. Po kamieniach w lesie byłaby to całkiem miła odmiana, zwłaszcza że nie mijają nas prawie żadne samochody. Niestety… droga faluje góra – dół i co wdrapiemy się na jeden pagórek, zaraz czeka nas zjazd zakończony kolejnym podjazdem. Żeby było weselej, jak popatrzymy w bok na alternatywne drogi, to z żalem stwierdzamy, że wyglądają bardzo podobnie. Po pokonaniu kolejnych miejscowości, pagórków, górek, a na ostatnim odcinku piasków i grudek ziemi na polnej drodze, docieramy z powrotem do Sieradowickiego Parku Krajobrazowego.
Sieradowicki Park Krajobrazowy
Ponownie wjeżdżamy do znanego nam z rana lasu – tym razem od strony południowej. Chcemy tu zobaczyć rezerwat Kamień Michniowski. Tu o jeździe na rowerze nie ma mowy – robimy mały spacerek między skałami. Na jednej ze skał (tej z jaskinią) spotykamy nawet wspinaczy.
Po przedzieraniu się po skałach, wcześniejszym przedzieraniu się przez błoto i gałęzie i ze świadomością, że jeszcze nie jedliśmy obiadu, decydujemy się na powrót. Nie będziemy pchać się dalej w las, tylko zjeżdżamy do głównej drogi. W nagrodę dostajemy szeroki, piękny CPR, którym dojeżdżamy bezpiecznie z powrotem do Suchedniowa.
Nie wszystko poszło zgodnie z planem i nie była to łatwa wycieczka. Może gdybyśmy od razu mieli świadomość, że nie każda droga jest przejezdna, a niektóre odcinki szlaków rowerowych nadają się tylko na MTB, bardziej by nam się podobało. Jednak konieczność przedzierania się przez las, pchania rowerów i kilkukrotnej konieczności zmiany trasy (w tym szukanie alternatywy przejazdu na poczekaniu na mapie) trochę nas zmęczyły. Następnym razem, gdy będziemy się wybierać w te rejony, koniecznie musimy lepiej rozplanować trasę, co i Wam polecamy!
Do zobaczenia na kolejnym smoczym szlaku!