Kolejny szczyt do kolekcji Korony Gór Polski to najwyższy szczyt Beskidu Śląskiego – Skrzyczne.
Rodzaj trasy: | pętla |
Szlak: | niebieski + zielony + czerwony + zielony |
Liczba kilometrów: | ok 22 km |
Trudność: | średnia |
Przewyższenia: | 1060 m ↑ 1060 m ↓ |
Schroniska: | schronisko PTTK Skrzyczne |
Atrakcje dodatkowe: | piękne widoki na Beskidy i Słowację, formacje skalne |
Trasa: | Lipowa – Skrzyczne – Malinowska Skała – Magurka Wiślańska – Lipowe |
Szczyty: | Skrzyczne (1257 m n.p.m.), Małe Skrzyczne (1211 m n.p.m.), Kopa Skrzyczeńska (1189 m n.p.m.), Malinowska Skała (1152 m n.p.m.), Zielony Kopiec (1152 m n.p.m.), Gawlasi (1076 m n.p.m.), Magurka Wiślańska (1140 m n.p.m.), Magurka Radziechowska (1197 m n.p.m.), Muronka (1017 m n.p.m.) |
Pasmo górskie: | Beskid Śląski |
GOT: | 30 punktów |
Parkujemy na parkingu w Lipowej Ostrem. Nie jest to typowe miejsce do rozpoczęcie wędrówki na Skrzyczne – chyba najczęściej ludzie startują ze Szczyrku. My jednak chcemy zrobić większą pętlę przy okazji zdobycia Skrzycznego. A na miejscu okazuje się, że jednak miejscówka jest dość popularna i ciężko znaleźć wolne miejsce parkingowe.
Niebieskim szlakiem przez las pniemy się w górę powoli. Idzie się całkiem nieźle, jednak trzeba uważać pod nogi, bo na ścieżce jest mnóstwo kamieni. Dopiero niedaleko od szczytu wychodzimy z lasu i pojawiają się widoki na Żywiec, Beskid Mały i Beskid Żywiecki.
Po wyjściu z części zadrzewionej szlaku nad naszymi głowami zaczynamy obserwować licznych paralotniarzy. Wieje delikatny wietrzyk, więc chyba mają świetne warunki. Dla nas też wietrzyk jest wskazany, bo jest wyjątkowo parno i tylko wiatr daje trochę wytchnienia.
Skrzyczne
Po drodze do góry mijaliśmy trochę osób, jednak to co się dzieje na szczycie, nas przytłacza. Jest tu tłum ludzi, a każdy w schronisku chce kupić piwo. Najbardziej zastanawia nas grupa facetów z rodzinami, którzy krzyczą na całego i kupują 10 piw. Do tego grajek skrzypek śpiewa na całego góralskie piosenki. Jarmark na całego…
Pocieszająca jest świadomość, że ten tłum ludzi jest tylko tu i dalej na szlaku za górną stacją wyciągu liczba ludzi gwałtownie spadnie. I rzeczywiście tak właśnie jest. Tylko na fragmencie pojawia się za to mnóstwo rowerzystów.
Małe Skrzyczne
Droga ze Skrzycznego na Małe Skrzyczne i dalej ku Malinowskiej Skale jest niezwykle przyjemna. Prowadzi szeroką ścieżką bez drzew, za to z widokami. Trochę można się poczuć podobnie jak w Karkonoszach.
Malinowska Skała
Podobne do Karkonoszy są też występujące tu formacje skalne (choć jest ich o wiele mniej). Najbardziej znaną i będącą kolejnym punktem naszej wycieczki jest Malinowska Skała. Tu też jest sporo ludzi, a co bardziej zaskakuje – dużo rowerzystów i wielu z nich coś naprawia przy kołach… Czyżby rowery źle znosiły kamienie na drodze? Bo na całej ścieżce jest tu mnóstwo dużych kamieni, przez co trzeba uważać przy wędrówce.
Za formacją skalną Malinowskiej Skały jest szczyt o tej samej nazwie. Znajduje się na nim drogowskaz z nazwą szczytu i „budką” na pieczątkę. Szkoda tylko, że ludzie nie dojrzeli do idei pieczątek, a w góry zaczęło chodzić coraz więcej hołoty. W budce została tylko drewniana „rączka” od pieczątki przypięta na łańcuszku – sama guma pieczątki została skradziona…
Zielony Kopiec
W tym miejscu trzeba też zachować czujność – większość ludzi idzie czerwonym szlakiem na Przełęcz Malinowską. My odbijamy w lewo na zielony szlak i dalej w stronę Zielonego Kopca. W tym regionie ludzi jest już bardzo mało. Za to są mniejsze formacje skalne i przecudowny widok na początek naszej trasy (w tym Skrzyczne po lewej) i na dalszą jej część (w tym Magurkę Radziechowską po prawej).
Magurki Wiślańska i Radziechowska
Im dalej idziemy, tym mniej ludzi spotykamy. Na Magurce Wiślańskiej spotykamy jedną grupkę, a tak to idziemy sami. Za Magurką znowu trafiamy na kilka osób, bo jest tu kolejna ciekawa formacja skalna. Chyba nawet ciekawsza od Malinowskiej Skały, a na pewno bardziej „fotogeniczna”, bo bez ludzi. A widać z niej co? Skrzyczne i Malinowską Skałę właśnie.
Dalej wąską ścieżką docieramy do Magurki Radziechowskiej. Tu opuszczamy czerwony szlak i skręcamy w lewo na zielony. I od tego momentu aż do dojścia do cywilizacji nie spotykamy ani jednej osoby. Ścieżka jest w dużej mierze kamienista i prowadzi cały czas przez las.
Po wyjściu z lasu czeka nas jeszcze dłuższy fragment asfaltem między domami przez miejscowość Ostre. Ale nie nudzi się to przejście, bo czytamy nazwy przecznic – jest tu bardzo ziołowo! Rumiankowa, Melisy, Mniszka, Macierzanki… 🙂
W ogóle nazwy ulic w okolicznych miejscowościach są godne uwagi, Są tu osiedla z nazwami ulic od warzyw i owoców, od drzew, od kolorów, od krzewów, od kwiatków, od pozytywnych przymiotników, od kamieni szlachetnych, od pogody, od ptaków itd. Super!
Do zobaczenia na kolejnym smoczym szlaku!