Pewnie każdy z Was odwiedzał Ojców, a może nawet kilkoro z Was Skała skusiła swoim urokiem, żeby się w niej zatrzymać. My zrobiliśmy sobie wycieczkę rowerową do Ojcowa, a w drodze powrotnej improwizując trafiliśmy właśnie do Skały.
Rodzaj trasy: | pętla |
Szlak: | czerwony pieszy / czarny + brak |
Liczba kilometrów: | 67 km |
Trudność: | łatwa / średnia |
Przewyższenia: | 1034 m ↑ 1034 m ↓ |
Podłoże: | asfalt, szuter |
Drogi: | drogi o małym i średnim natężeniu ruchu, ścieżki rowerowe, drogi pieszo-rowerowe, drogi polne, drogi i ścieżki leśne |
Atrakcje dodatkowe: | brama krakowska, Ojcowski Park Narodowy, kaplica zstąpienia Chrystysa Pana do otchłani, ruiny zamku w Ojcowie, kaplica na wodzie, rynek w Skale |
Ślad GPX |
Od razu kierujemy się na czerwony szlak biegnący do Ojcowa. Wedle naszej wiedzy zaczyna się on gdzieś w parku krowoderskim, ale nie wykluczam, że ma swój początek jednak gdzieś wcześniej. Niemniej jednak park krowoderski jest dobrym punktem początkowym i to jego obieramy za początek wycieczki zasadniczej.
Trasę tę już nieraz przejechaliśmy, ale było to już lata temu, więc nie pamiętamy jej dokładnie. I od razu na wstępie źle skręcamy (za szybko). Błąd szybko naprawiamy i wracamy na szlak. Skręca się dopiero zaraz za torami!
I od tego momentu jedziemy już przyjemnie małymi lokalnymi dróżkami między domami, polami i laskiem. Nawet fragment, gdzie jedzie się swego rodzaju wąwozem, nad którym jest mostek, pod którym z kolei nie da się przejechać i trzeba wjechać na górę skrajem pola, przejechać przez ten mostek i za nim z niego zjechać z powrotem do wąwozu, idzie sprawnie. Dawno nie padało, więc ziemia jest sucha i nie zapadamy się tu w błocie.
Po drodze mijamy forty – dodatkową atrakcję dla zainteresowanych. W Giebułtowie mijamy kościół św. Idziego. Dalej zaczyna się chyba najprzyjemniejszy odcinek trasy – przejazd przez las wąską leśną ścieżką. Są to Kwietniowe Doły. Jest tu bardzo ładnie. Dalej jedzie się drogą-deptakiem mniej lub bardziej wzdłuż rzeki Prądnik. Podjeżdżamy jeszcze w bok w prawo zovbaczyć kaplicę zstąpienia Chrystusa Pana do otchłani.
Dalej jedziemy delektując się spokojem i pojawiającymi się coraz częściej fajnymi widokami. W jednym z domów przy drodze jest kawiarnia, więc zatrzymujemy się tu na lody.
Zaraz dojeżdżamy już do celu. Najpierw wita nas Źródełko Miłości, Rękawica, Brama Krakowska, a dalej kolejne skały i jaskinie: Jaskinia Krowia, Jaskinia Ciemna, Igła Deotymy.
W końcu dojeżdżamy pod ruiny zamku w Ojcowie i do kaplicy na wodzie. Podobno taka nietypowa lokalizacja kaplicy była skutkiem tego, że gdy Galicja była jeszcze pod zaborami Austro-Węgier, cesarz zarządził, że na „ziemi ojcowskiej” nie może być wybudowany żaden kościół. To wybudowali do na wodzie, a nie na ziemi. Cwaniaki 😀
Za Ojcowem jedziemy w kierunku Pieskowej Skały, ale do niej nie dojeżdżamy. Tu jedzie się kiepsko, bo trzeba korzystać ze zwykłej drogi z samochodami. W Woli Kalinowskiej skręcamy w prawo w las zgodnie z jednym ze szlaków. Przejazd przez las między skałami jest przyjemny. Gorzej przy wyjeździe z lasu, bo trafiamy na pola, nad którymi lata mnóstwo muszek i bąków. W Wielmoży skręcamy w prawo na południe. Jedziemy jakąś polną drogą wzdłuż głównej drogi, więc gdyby nie podjazdy, nie byłaby taka zła.
W końcu dojeżdżamy do Skały. W rynku oglądamy pomnik postawiony tu w 800-lecie urodzin bł. Salomei. Jest ciekawy i można przy nim chwilę postać oglądając poszczególne postaci.
Za Skałą staramy się jechać do Krakowa już jak najprostszą drogą lokalnymi uliczkami. Nie do końca nam się to udaje. Przede wszsytkim unikamy drogi 794 Kraków-Skała i co jeszcze ważniejsze 7 do Warszawy. W rezultacie zamiast prosto i wygodnie, jedziemy zakosami. Za Górną Wsią jesteśmy zmuszeni zjechać z wzniesienia, a następnie wyjechać ostro pod górę w kierunku Michałowic.
Koniec końców trafiamy na przyjemniejszy teren: Boleń – Bosutów. I od tamtej strony wjeżdżamy do Krakowa przy cmentarzu na Batowicach. Ufff ten powrót był ciekawy.
Do zobaczenia na kolejnym smoczym szlaku!