Świętokrzyskie potrafi zaskoczyć, a najlepszym tego przykładem jest Szydłów nazywane polskim Carcassone ze średniowiecznymi murami i… śliwką szydłowską.
Rodzaj trasy: | pętla |
Szlak: | czerwony + czarny +żółty + czerwony |
Liczba kilometrów: | 51 km |
Trudność: | łatwa |
Przewyższenia: | 900 m ↑ 900 m ↓ |
Podłoże: | asfalt, szuter |
Drogi: | drogi o średnim i małym natężeniu ruchu, drogi leśne, droga polna |
Atrakcje dodatkowe: | Szydłów (mury miejskie, ruiny zamku królewskiego, synagoga), rynek w Rakowie, zapora nad zalewem Chańcza, ruiny zamku w Rembowie |
Ślad GPX |
Wyjeżdżamy z Kurozwęk, gdzie mamy nocleg i kierujemy się na północny zachód. W Kotuszowie skręcamy w lewo i od razu czeka nas mały podjazd. Jedziemy prostą drogą do Szydłowa i co nas tu zaskakuje, to mnogość sadów i plantacji owoców – szczególnie śliwek. Później w Szydłowie się okazuje, że wszystkim znane śliwki w czekoladzie to właśnie śliwki szydłowskie. W takim razie nie dziwią ich liczne uprawy.
Szydłów też zaskakuje nas bardzo pozytywnie – zachowały się tu mury miasta i układ urbanistyczny z czasów średniowiecza. Stoją tu też ruiny zamku i okazały kościół. Sam ryneczek też na swój urok.
Warto tu zobaczyć też synagogę, a zwłaszcza galerię rzeźb umieszczoną przed jej wejściem. Są to rzeźby różnych znanych osobistości. Wszystkie są podpisane, ale wiele z nich można rozpoznać.
Po zwiedzeniu Szydłowa kierujemy się do Rakowa. Tu niestety jedzie się bardzo mało przyjemnie, bo zwykłą drogą i co chwilę wyprzedzają nas auta. Na dodatek jest tu sporo górek, więc droga do Rakowa to same podjazdy i zjazdy.
W Rakowie oglądamy ryneczek i decydujemy się na dalszą drogę zgodnie ze szlakiem rowerowym oznaczonym na mapie. Nawet w rzeczywistości pojawia się kilka oznaczeń tego szlaku. No i pewnie kiedyś szła tędy trasa, ale wybudowali obwodnicę Rakowa i nikt nie pomyślał, że nie ma przez nią przejazdu – sporo się trudzimy, żeby przedostać się na drugą stronę i odnaleźć naszą trasę z powrotem.
Wjeżdżamy do przyjemnego lasu i tu już zupełnie gubimy szlak. Żeby wydostać się z lasu na drogę m.w. zgodnie ze szlakiem oznaczonym na mapie, przechodzimy przez łąkę pełną pokrzyw. Na pewno długo będziemy zdrowi 🙂
Zaraz skręcamy na Rembów i tu wjeżdżamy pod górkę, gdzie znajduje się zamek, a właściwie to, co z niego zostało. Objeżdżamy ruiny i trafiamy z powrotem na główną drogę. Jeszcze kawałek podjeżdżamy na północ (i pod górkę), po czym skręcamy w prawo. Jaki tu jest piękny widok na okolicę!
Jedziemy między polami, przejeżdżamy przez malutkie miejscowości. Fajnie się tu jedzie, ale jest sporo dość piaszczystych fragmentów, gdzie trzeba szczególnie uważać. Ciekawy jest fragment biegnący przez las, a zwłaszcza jego końcówka, bo wyjeżdżamy na polanę – pole uprawne – w lesie i ciężko się odnaleźć, gdzie dalej. Decydujemy się jechać na azymut na południe.
W końcu dojeżdżamy do zalewu Chańcza i zapory na nim. Jest tu tłum ludzi i samochodów, bo wszyscy korzystają z wakacyjnej pogody na plaży. Przejeżdżamy na drugą stronę i małą uliczką wjeżdżamy do Korytnicy, a z niej z powrotem na większą drogę i z powrotem do Kurozwęk.
Do zobaczenia na kolejnym smoczym szlaku!