Wielka Racza to wyjątkowy szczyt Beskidu Żywieckiego. Nie tam wysoki i znany jak Babia Góra czy Pilsko, ale i tak dostarcza niesamowitych widoków!
Rodzaj trasy: | pętla |
Szlak: | zielony + niebieski + czerwony + żółty |
Liczba kilometrów: | ok 20 km |
Trudność: | średnia |
Przewyższenia: | 930 m ↑ 930 m ↓ |
Schroniska: | schronisko PTTK na Przełęczy Przegibek, schronisko PTTK na Wielkiej Raczy |
Atrakcje dodatkowe: | widoki na Beskidy i Tatry, rezerwat Śrubita |
Trasa: | Roztoki – schronisko PTTK na Przełęczy Przegibek – schronisko PTTK na Wielkiej Raczy – Roztoki |
Szczyty: | Kikula (1105 m n.p.m.), Mała Racza (1153 m n.p.m.), Wielka Racza (1236 m n.p.m.) |
Pasmo górskie: | Beskid Żywiecki |
GOT: | 25 punktów |
Docieramy na „koniec świata”. Parkujemy na parkingu przy zielonym szlaku (tak się nazywa!) w Rycerce Górnej (a w zasadzie w Roztokach).
Początkowo idziemy szeroką aleją leśną lekko pod górę z widokiem na okolicę. Idzie się super, bo nie dość że tak łagodnie i z widokami, to jeszcze w słońcu, co jest miłą odmianą po wczorajszej wycieczce na Wielką Rycerzową.
Idzie się tak przyjemnie, że aż w pewnym momencie gubimy szlak – ale nic nie szkodzi, kolejnym „łącznikiem” wracamy na trasę. Ścieżka robi się węższa, ale widoki pozostają niezmiennie pięknie. Nawet nie wiemy, kiedy docieramy do schroniska na Przegibku.
Przełęcz Przegibek
W okolicy schroniska jest sporo budynków i domów na hali – czyżby to były chaty baców wypasających owce na okolicznych pastwiskach? Nawet kaplica się tu znajduje. A niektóre domy wyglądają żywcem jak wzięte z jakiejś wsi na nizinach (z ogrodzeniem i ogródkiem). Jest tu bardzo swojsko.
czerwony szlak
Przechodząc przez tę halę trafiamy niebieskim łącznikiem na nasz docelowy szlak, na którym spędzimy większość dzisiejszej wycieczki. Od Bani do Wielkiej Raczy idziemy czerwonym szlakiem wzdłuż granicy ze Słowacją. Na odcinku do Kikula (a nawet dalej) idziemy przyjemnie omijając tylko sporadycznie błoto. Na dodatek przez większość czasu mamy po prawej widok na Kołyskę Groń i dalej na cel naszego marszu: Wielką Raczę. Dalej błoto zwiększa swoje „natężenie”. W jednym miejscu błoto i wielka kałuża wydają się wręcz nie do przejścia. A dalej pojawia się śnieg – po bokach śnieżki warstwa puchu, w którą można się zapaść pewnie do pół łydki, a środkiem wąski pasek ubitego, śliskiego śniegu, na którym trzeba bardzo uważać. Co tu dużo ukrywać: idzie się ciężko i nie wiadomo, czy gorsze są fragmenty ze śniegiem czy te z błotem.
Mniej więcej w połowie trasy gubimy się. Wydawałoby się to niemożliwe, ale szlak gwałtownie skręca w lewo (co nie jest oznaczone albo to przeoczyliśmy), natomiast na wprost czeka na nas piękna ścieżka bez błota zapraszająca wiosennie. Po przejściu fragmentu okazuje się, że brakuje oznaczeń na drzewach i zbliżamy się na teren rezerwatu Śrubita.
Wracamy na czerwony szlak i wracamy do błota i śniegu. Na jednym fragmencie dodatkowe utrudnienie stanowią powalone drzewa, które trzeba przeskakiwać lub przechodzić pod nimi. Stanowczo jest tu ciekawie. A najbardziej zaskakuje nas jadący z naprzeciwka rowerzysta… Trzeba mieć fantazję! (spoiler: po wycieczce spotkaliśmy go na dole w Rycerce Górnej, jak wracał już po ciemku bez żadnej lampki ani odblasków drogą, więc ewidentnie udało mi się „przejechać” całą pętlę – czy żadnej samochód go nie potrącił na drodze, tego nie wiemy).
Mniej więcej od Przełęczy Pod Orłem śnieg już się z nami nie rozstaje. Idzie się ciężko, tęsknie wypatrujemy już schroniska. Mijamy tablicę z prośbą o niehałasowanie ze względu na zwierzęta, a zaraz potem mijają nas (słyszane już z bardzo daleka) skutery śnieżne.
Mała Racza
Zapadając się w śnieg, morale powoli spadają. Nie na długo, bo wyjście na Małą Raczę odsłania niesamowity widok na Beskid Żywiecki po prawej. Widzimy Przełęcz Przegibek, gdzie byliśmy rano. Kilka metrów dalej i oglądamy się za siebie… Widok zapiera dech! Wczorajsze mgły się rozwiały na dobre, chmury są sporadyczne, a my niespodziewanie w (prawie) całej okazałości możemy podziwiać Małą Fatrę.
Wielka Racza
Na Wielkiej Raczy postój w schronisku na pierogi z mięsem. Po zaspokojeniu głodu jeszcze wchodzimy na podest widokowy na górze. Widok jest niesamowity i to na wszystkie strony świata! Widzimy przede wszystkim Beskid Żywiecki, z tle Tatry, dalej na prawo znowu Małą Fatrę, a na lewo Beskid Śląski i Beskid Mały. Przepięknie! Do tego słońce powoli zaczyna zachodzić, a w chmurach robi się dziura na promienie słoneczne – to zjawisko robi większe wrażenie niż typowy zachód słońca.
Przepełnieni zachwytem nad okoliczną przyrodą zaczynamy wędrówkę w dół. Początkowe metry żółtym szlakiem w śniegu są ciężkie, ale już kawałek dalej trafiamy na szeroką, wygodną drogę (dowożą nią rzeczy do schroniska). A od pewnej wysokości, gdy znika śnieg, idziemy już całkiem przyjemnie i żwawo, żeby zdążyć przed zmrokiem. I udaje się 🙂 Dopiero na ostatnich metrach asfaltem na parking wyjmujemy latarki.
Wycieczka męcząca, ale bardzo pozytywnie. A widoki rekompensują nawet trudy związane z zapadaniem się w śniegu. Na pewno tu jeszcze nieraz wrócimy, szczególnie latem, gdy będzie można na łąkach i halach na szlaku grzać się w słońcu patrząc na góry. Do zobaczenia do kolejnym smoczym szlaku!