Bez wcześniejszego planu pojechaliśmy na rajd rowerowy po gminie Zielonki, który zorganizowany był w otwartej formule. Przejechaliśmy przez Zielonki, Garlicę Murowaną i Duchowną do Woli Zachariaszowskiej. Bardzo udany, spokojny rajd.
Rodzaj trasy: | pętla |
Szlak: | czarny + szlak twierdzy Kraków + czerwony niebieski + brak |
Liczba kilometrów: | 33 km |
Trudność: | łatwa / średnia |
Przewyższenia: | 990 m ↑ 990 m ↓ |
Podłoże: | asfalt, szuter, piasek |
Drogi: | drogi o małym i średnim natężeniu ruchu, drogi leśne i polne, ścieżki rowerowe |
Atrakcje dodatkowe: | dworek białoprądnicki, teren budowy północnej obwodnicy Krakowa, fort 45 Marszowiec, Las Michałowski |
Ślad GPX |
Centrum Kultury, Promocji i Rekreacji w Zielonkach zorganizowało rajd rowerowy po gminie Zielonki. Nie podali godziny startu i zaproponowali bardzo luźną formułę. Nie mieliśmy na dzisiaj planów, więc po śniadaniu stwierdzamy, co nam szkodzi, jedźmy, może zobaczymy coś ciekawego przy okazji.
Przede wszystkim trzeba dojechać do Zielonek do punktu startowego. Przejeżdżamy przez Olszę i Prądnik Biały (koło dworku białoprądnickiego), a dalej Doliną Prądnika wzdłuż pół i fragmentami przez las aż trafiamy na wykopki. A co to za wykopki? Dochodzimy do wniosku, że to budowa północnej obwodnicy Krakowa. Nie jest ogrodzona, nikt dzisiaj nie pracuje, więc wchodzimy na jej teren i przejeżdżamy kawałek szutrem, w miejscu którego będzie droga. Takie pierwsze testy budowanej drogi 🙂
Przez to, że musieliśmy zmienić drogę, posiłkujemy się mapą i gps-em, żeby dojechać do Zielonek. Docieramy tam od strony drogi na Ojców. Od razu w Zielonkach wita nas podjazd zwieńczony wjazdem do parku, gdzie odbieramy pakiety startowe. Dostajemy czapeczki i dodatkową wodę – jedno i drugie bardzo się nam później przydadzą na trasie, bo jest niezły upał. Dostajemy też mapkę z zaznaczonymi kilkoma trasami dojazdu do mety.
Na początek kierujemy się w stronę fortu Marszowiec, mijamy go i skręcamy w lewo do Garlicy Murowanej. Trasa jest malownicza – biegnie asfaltem wzdłuż pól. Zjeżdżamy do wsi.
Przejeżdżamy szybko po płaskim przez wieś i skręcamy w prawo zgodnie z wytyczoną jedną z tras (oznaczona była jako trudniejsza). Tu czeka na nas stromy podjazd. Sam w sobie może nie byłby problemem, ale jest upał, pełne słońce, nie ma tu nawet kawałka cienia. Ciężko, oj ciężko się jedzie pod górę.
Dobrze, że ta „przyjemność” obejmuje dość krótki odcinek i reszta trasy do mety przebiega po płaskim. Meldujemy się wkrótce na mecie w Woli Zachariaszowskiej. Medali nie ma, ale za godzinę będzie losowanie nagród. No to co? Czekamy! Może coś wygramy przy okazji.
Ale czekać tam nam się nie uśmiecha. Szukamy najbliższego sklepu i kupujemy lody i radlerki 0. Lody musimy spożyć niemal od razu, nie dotrwają do momentu, jak znajdziemy odpowiednią miejscówkę na piknik.
W okolicy są same domy, więc koniec końców dojeżdżamy do lasu Michałowskiego i tam na wejściu (tzn. trochę w głębi, nie zaraz przy drodze) siadamy na ławeczkach w oczekiwaniu na porę losowania nagród. Miejscówka okazuje się świetna, bo w lesie jest trochę chłodniej niż między domami.
W końcu wybija godzina powrotu. Przejeżdżamy najkrótszą dróżką do centrum Woli Zachariaszowskiej. Ciekawy fragment, bo jedzie się bardzo wąską ścieżką między polami i krzakami.
Na miejscu okazuje się, że opłacało się czekać. Wygrywamy kiełbaski z grilla (idealne do wszamania w ramach obiadu!) i bon do jubilera. Wyjeżdżając spontanicznie na ten rajd, zupełnie nie spodziewaliśmy się, że nie tylko miło spędzimy czas, ale jeszcze coś na tym zyskamy.
Z pełnymi brzuchami i bonem w kieszeni wracamy do Krakowa. Staramy się wybrać jak najkrótszą trasę. Jedynym wyjątkiem jest objechanie fortu Marszowiec w poszukiwaniu odrobiny cienia. Jedziemy dosłownie prosto na południe. Do Krakowa wjeżdżamy w Witkowicach i dopiero tu zmieniamy kierunek ruchu na południowy wschód do domu.
Niespodziewanie spędziliśmy bardzo miły dzień. Tereny gminy Zielonki są dość pagórkowate, ale piękne, więc polecamy je do eksploracji. Do zobaczenia na kolejnym smoczym szlaku!