Magurka Wilkowicka i Czupel to szczyty, które ponownie odwiedzamy jesienią, tym razem idąc z Wilkowic. O tej porze jest tu chyba najpiękniej!
Rodzaj trasy: | pętla |
Szlak: | czarny + zielony + niebieski + czarny |
Liczba kilometrów: | ok 14 km |
Trudność: | łatwa |
Przewyższenia: | 610 m ↑ 610 m ↓ |
Schroniska: | Chata na Magurce, schronisko PTTK na Magurce |
Atrakcje dodatkowe: | widoki na Skrzyczne, Wietrzna Dziura Smocza Jama |
Trasa: | parking w Wilkowicach – chata na Magurce – schronisko PTTK na Magurce – Czupel – parking w Wilkowicach |
Szczyty: | Magurka Wilkowicka (900 m n.p.m.), Czupel (930 m n.p.m.) |
Pasmo górskie: | Beskid Mały |
GOT: | 20 punktów |
Auto zostawiamy na parkingu przy ul. Harcerskiej w Wilkowicach. Początkowo kierujemy się czarnym szlakiem w kierunku północno-zachodnim, czyli w kierunku Bielska-Białej. Przy delikatesach robimy mały myk i skręcamy w prawo w ulicę Turystyczną. Nią dochodzimy do zielonego szlaku, którym już za chwilę będziemy piąć się pod górkę. Gdyby chcieć się trzymać szlaków i nie korzystać ze skrótów, czekałaby nas jeszcze dość długa wędrówka czarnym szlakiem do miejsca, gdzie przecina się z pożądanym przez nas szlakiem zielonym.
Wchodzimy zatem na szlak zielony i początkowo idziemy asfaltem między domami. Po chwili już jednak docieramy do lasu i od tego momentu drałujemy przez piękny jesienny las. Pod kapliczką różańcową znajduje się ławka, więc robimy małą przerwę na śniadanie, po czym wędrujemy dalej.
Zielony szlak na Magurkę Wilkowicką w pierwszej części prowadzi leśną, dość stromą ścieżką przez las. Na dalszym etapie przeplata się z asfaltową drogą. Właściwie to leśny szlak jest skrótem dla serpentyn drogi. Można więc kontynuować wędrówkę drogą (uważając na nieliczne samochody i dużo bardziej licznych rowerzystów, i najbardziej licznych elektorowerzystów), a można trzymać się szlaku i leśnych ścieżek. Asfaltem jest prościej iść, natomiast ścieżkami ładniej, a o tej porze roku jest szansa na znalezienie grzybów.
Po którymś z kolei odcinków leśnej ścieżki docieramy do miejsca, w którym zielony szlak idzie w prawo drogą. Na wprost jednak wiedzie kontynuacja leśnej ścieżki, a drogowskaz wskazuje, że tędy najszybciej dotrzemy do Chaty na Magurce, czyli prywatnej chaty-schroniska zlokalizowanej niedaleko schroniska PTTK, dużo mniejszej od niego, ale z lepszymi widokami na Wilkowice i Beskid Śląski.
Niestety nam widoki nie dopisują, bo powietrze nie jest przejrzyste, ale Skrzyczne widać i tak.
Po postoju na kawę i przekąski ruszamy dalej. Mijamy schronisko PTTK i mocno się dziwimy. W ostatnim czasie musiało przejść gruntowny remont, bo na wejściu do niego otwierają się przesuwne drzwi, a i elewacja wygląda dużo jaśniej niż to pamiętamy sprzed roku.
Przed schroniskiem jeszcze koniecznie zdjęcie z drogowskazem. Może nie jest aż tak spektakularny (i bez tych widoków) co drogowskaz przez schroniskiem na Turbaczu, ale i tak ma co wskazywać. W to miejsca można dostać się praktycznie z każdej strony świata. My tym razem weszliśmy od strony południowej, a dalej podążamy na wschód.
Kierujemy się zatem niebieskim szlakiem w stronę Czupla. Tu idzie się przez większość czasu szeroką drogą, przeważnie po płaskim. Zejścia i podejścia na tym odcinku szlaku między Magurką Wilkowicką a Czuplem są nieznaczne i można spokojnie spacerować w jesiennej aurze. Jedynym minusem tej drogi może być tylko fakt, że nie ma tu wielu widokowych polan – bezpośrednio przy szlaku są tylko dwa takie miejsca. Ale można odbić delikatnie w bok drogą leśną i już między drzewami wyłania się Skrzyczne.
Kolejny przystanek to oczywiście Czupel, który należy do Korony Gór Polski. Na tym niepozornym szczycie nie uświadczycie niestety widoków, ale jest tu sporo ławek do odpoczynku. Jest tu też oczywiście skrzyneczka z pieczątką do KGP.
Żeby dostać się z powrotem do Wilkowic, musimy kawałek zawrócić niebieskim szlakiem. W tę stronę idzie się jakoś szybciej i sprawniej. Trzeba więc uważać, żeby się nie rozpędzić za bardzo i nie przeoczyć zejścia. Skręcamy bowiem w lewo w czarny szlak (idąc od strony Czupla trzeba szczególnie uważać, bo szlak ten odbija pod ostrym kątem).
Na początku czarnego szlaku według mapy znajduje się Wietrzna Jaskinia Jama Smoka – nam się jej nie udało znaleźć. Prawdopodobnie jest niewielka i zasłoniło nam ją skupisko ludzi odpoczywających pod jednym z drzew.
Na czarnym szlaku trzeba bardzo uważać na oznaczenia – już na początku szlak skręca gwałtownie w prawo. Prowadzi przez polanę, którą należy przeciąć na wprost. Na kolejnych zejściach trzeba mocno uważać na osuwające się pod nogami kamyki.
Największą niespodzianką, na którą natrafiamy na czarnym szlaku, jest hodowla alpak. W środku lasu, pewnie w połowie wysokości góry hodowane są te sympatyczne zwierzątka i stanowią bardzo nieoczywistą atrakcję.
Kolejne metry i kilometry drogi w dół to naprzemiennie leśne, kamieniste ścieżki i fragmenty leśnych dróg. W kilku kolejnych miejsach trzeba bardzo uważać na oznaczenia, bo łatwo się zgubić. W jednym miejscu trzeba nagle zejść z szerokiej leśnej autostrady w prawo w bardzo niepozorne przejście między drzewami. W innym natomiast miejscu trzeba właśnie trzymać się takiej szerokiej drogi i skręcić w lewo, zamiast schodzić w prawo w dół.
Całkiem ostatni odcinek przed wyjściem z lasu to kamienista, wąska ścieżka mijająca Kamień Czarownic.
Po wyjściu z lasu mijamy kilka domów i docieramy na główną drogę w Wilkowicach, którą szliśmy na początku wycieczki. Skręcamy więc w prawo i zmierzamy w kierunku parkingu (cały czas czarnym szlakiem, którego kontynuacją pokonywaliśmy na pierwszych metrach rano). Stąd możemy podziwiać pasmo Beskidu Małego z Czuplem od dołu. Kolorowe, jesienne drzewa na stokach gór i z tej perspektywy wyglądają zachwycająco.
Do zobaczenia na kolejnym smoczym szlaku!
Wesprzyj Smoka na Suppi!