Leskowiec jest bardzo popularnym szczytem, który odnajdziecie we wschodniej części Beskidu Małego. Nie nudzi się, bo prowadzi na niego wiele różnych szlaków chyba z każdego możliwego kierunku.
Rodzaj trasy: | pętla |
Szlak: | niebieski + czarny + czerwony + zielony + niebieski |
Liczba kilometrów: | 13,7 km |
Trudność: | łatwa / średnia |
Przewyższenia: | 683 m ↑ 683 m ↓ |
Schroniska: | schronisko PTTK Leskowiec |
Atrakcje dodatkowe: | widok z Leskowca, Groń Jana Pawła II |
Trasa: | Rzyki – Jagódka – Leskowiec – Gancarz – Rzyki |
Szczyty: | Leskowiec (922 m n.p.m.), Ganczarz (798 m n.p.m.) |
Pasmo górskie: | Beskid Mały |
GOT: | 20 punktów |
Wycieczkę zaczynamy na parkingu pod kościołem św. Jakuba w Rzykach. Co ciekawe, kościół ma adres osiedle Za kościołem 🙂 Tym razem wycieczka nietypowa, bo większą ekipą.
Na początku żwawo maszerujemy wzdłuż głównej drogi niebieskim szlakiem aż do Jagódek. Tu mijamy kilka innych parkingów (w większości prywatnych płatnych, choć jest też jeden niewielki publiczny – całkiem zajęty).
Już od początku czarnego szlaku robi się dość stromo. Idziemy przez las i dopiero pod koniec wspinania się trafiamy na niewielki prześwit z widokiem w stronę Potrójnej. Nie natrafiamy też na żadne jadalne grzyby.
U góry czeka nas jeszcze krótki spacerek czerwonym szlakiem prosto na szczyt – Leskowiec. Tu wreszcie są widoki, pod brzózkami znajdujemy pierwsze grzybki (w sumie jednego kozaka, jednego maślaka i trzy podgrzybki). No i trafiamy tu też na mnóstwo ludzi. Nic w tym w sumie dziwnego, bo pogoda zachęca do takich wędrówek.
Robimy jeszcze zdjęcia dokumentujące fakt wejścia na Leskowiec. Dopiero teraz kierujemy się do schroniska. Sporo się tu zmieniło od naszej ostatniej wizyty w tym miejscu. Dobudowali werandę do boku schroniska, a osobno jeszcze budyneczek z toaletami. Wejście do środka przenieśli na drugą stronę i w środku też przearanżowali trochę pomieszczenia.
Siadamy przy jednym ze stolików na werandzie i robimy sobie postój na jedzenie i picie.
Po przerwie wracamy na trasę – tym razem obieramy szlak zielony. Przechodzimy przez groń Jana Pawła koło ołtarza. Tu czeka na nas chyba największa niespodzianka na trasie – na zboczu pojawia się przepiękny widok na północny-wschód. Świetnie widać stąd Wadowice. Mieścił się tu dawniej wyciąg narciarski, ale do obecnych czasów ostała się tylko niszczejąca budka i ślady wykarczowania stoku (teraz już coraz bardziej zarasta). To głównie dzięki temu jest stąd taki widok.
Dalsza droga to naprzemiennie zejścia i podejścia. Zasadniczo trzymamy się zielonego szlaku, po drodze trochę z niego miejscami zbaczając w poszukiwaniu grzybów. Zbiory zaczynają się rozrastać – zwłaszcza u najwytrwalszych i najbardziej doświadczonych zbieraczy.
Na Gancarzu robimy kolejny większy postój z widokiem. I słusznie, bo okazuje się, że niedaleko za nim robi się bardzo stromo i to zejście nie należy do przyjemności.
Na rozejściu szlaków zielonego i niebieskiego trafiamy na dyskotekę. Ciężko opisać kulturalnymi słowami takie zjawisko. Dwój kretynów siedzi w aucie w środku lasu i puszcza rąbankę na cały regulator. Brak słów…
Schodzimy niebieskim szlakiem – tu już jest dużo łagodniej. A ostatnie metry prowadzą już przy zabudowaniach miejscowości Rzyki. Szlak doprowadza nas prosto na parking, na którym zostawiliśmy samochody.
Wyszła z tego całkiem fajna pętelka. Do zobaczenia na kolejnym smoczym szlaku!