Dzisiaj w wiosennym klimacie proponujemy trasę rowerową Kraków-Jaworzno-Katowice na bazie kilku istniejących szlaków, ale nie tylko.
Rodzaj trasy: | długodystansowa |
Szlak: | Jurajski Szlak Orlich Gniazd + szlaki przez Puszczę Dulowską + lokalne szlaki rowerowe (zielone, żółty, czerwony) + brak |
Liczba kilometrów: | ok 110 km |
Trudność: | łatwa |
Przewyższenia: | 1150 m ↑ 1080 m ↓ |
Podłoże: | każde możliwe |
Drogi: | każde możliwe, najwięcej drogi i ścieżki leśne oraz drogi o małym natężeniu ruchu |
Atrakcje dodatkowe: | Las Zabierzowski, widok na lotnisko w Balicach, zamek Tenczyn w Rudnie, Puszcza Dulowska, zalew Chechło, Chrzanów (rynek), lasy i parki na Śląsku, Jaworzno (rynek, chomiki, elektrownia), Centralne Muzeum Pożarnictwa w Mysłowicach, Katowice (beboki, Nikiszowiec, rynek) |
Ślad GPX |
Cała trasa w dużej mierze bazuje na istniejących i ładnie oznaczonych szlakach rowerowych. Wykorzystujemy m.in. Jurajski Szlak Orlich Gniazd, szlak niebieski i zielony przez Puszczę Dulowską, a także lokalne szlaki rowerowe (zielone, żółty, czerwony). Częściowo natomiast na postawie różnych map wyznaczamy łączniki szlaków w dużej mierze z uwzględnieniem ruchliwości dróg i lokalizacją ewentualnych lokalnych atrakcji i terenów zielonych.
Wyjazd z Krakowa i Jurajski Szlak Orlich Gniazd
Wyjazd z Krakowa to jak często to bywa w kierunku zachodnim Jurajski Szlak Orlich Gniazd (oznaczony na czerwono). Znamy ten fragment już np. z wycieczki właśnie tym szlakiem, jak również z wycieczki do Doliny Mnikowskiej. Wiąże się to oczywiście z wydostaniem się z miasta przez centrum i parkiem wzdłuż Młynówki Królewskiej – tym razem jest tu malowniczo, bo śliwy i wiśnie przepięknie kwitną.



Przejazd przez Mydlniki i Rząskę jak zwykle do przyjemnych nie należy – i jest to chyba najgorszy odcinek na całej naszej dzisiejszej trasie. Na terenach rekreacyjno-sportowych w Szczyglicach robimy mały postój na śniadanie. Potrzebujemy sporo energii, bo zaraz czeka nas ostry podjazd do punktu widokowego na Balice. Dla pocieszenia warto tu zaznaczyć, że podczas tej wycieczki już nie będzie aż takich górek (będą jeszcze dwie, ale mniejsze/krótsze).

Gdy docieramy na górę, znowu witają nas pięknie kwitnące drzewa, do tego widok na lotnisko, a już kawałek dalej wjeżdżamy do Lasu Zabierzowskiego. O tej porze (wcześnie rano w piątek) jesteśmy tu sami i możemy cieszyć się śpiewem ptaków i zapachami wiosennego lasu.


W Kleszczowie czeka na nas przejazd wzdłuż pól z widokiem na okoliczne pagórki. I w ten sposób docieramy do Brzoskwini.


Tu za OSP trzeba się znowu wysilić, bo jest tu kolejny podjazd – początkowo asfaltowy, a następnie polną drogą aż do Kamyka, a stamtąd dalej (uwaga na zakręt w prawo w las między domami!) leśną drogą.

I tym sposobem docieramy do Tenczyńskiego Parku Krajobrazowego, a więc do kolejnego bardzo przyjemnego odcinka szeroką szutrową drogą przez las.


Docieramy w okolice zamku Tenczyn w Rudniku. Tu na skrzyżowaniu z większą drogą żegnamy się z Jurajskim Szlakiem Orlich Gniazd, który skręca w prawo w stronę Tenczyna i Krzeszowic (swoją drogą w Krzeszowicach jest stacja kolejowa i pierwsza opcja powrotu pociągiem do Krakowa). Jadąc w lewo można podjechać na parking pod zamkiem Tenczyn i wybrać się do niego na spacer. My natomiast go mijamy i jedziemy na wprost do dalszej części lasu.
Z Rudna do Chrzanowa przez Puszczę Dulowską
Ten fragment trasy też już znamy z poprzedniej wycieczki do Trzebini. Puszcza Dulowska do dalszy ciąg przyjemnego lasu i biegnąca przez niego asfaltowa droga.

Po drodze mijamy futurystyczne, kosmiczne Alvernia Studios (trzeba odbić trochę na lewo, żeby zobaczyć lepiej tę ciekawą budowlę). Zaraz kawałek dalej przejeżdżamy tuż obok planu filmowego serialu Barbarians. Co ciekawe, nic się tu nie zmieniło przez ostatnie 3 lata, kiedy widzieliśmy to miejsce poprzednio.

Po wyjeździe z Puszczy, jedziemy ścieżką rowerową wzdłuż średnio ruchliwej drogi. Przejeżdżamy pod autostradą i ponownie trafiamy do lasu (choć teraz zwykłą drogą).
Skręcamy nad zalew Chechło. Sam zalew robi wrażenie, a i na infrastrukturę wokół nie można narzekać. Są tu zarówno molo, jak i „wieża obserwacyjna”, plaża, tężnia i siłownia zewnętrzna. A przecież widzieliśmy tylko fragment brzegu.

Przejeżdżając kolejnymi zalesionymi odcinkami, docieramy w końcu do Chrzanowa. W mieście wjeżdżamy na rynek, który robi bardzo dobre wrażenie. Mamy tu dobrą okazję do postoju na kawę i ciastko przed dalszą drogą. Z rynku wyjeżdżamy w stronę kościoła i Parku Miejskiego 100-lecia Odzyskania Niepodległości. Przed wjazdem do parku warto się odwrócić – na ścianie jednej z kamienic jest namalowany całkiem ładny mural.




Z Chrzanowa przez lasy i grodzisko do Jaworzna
Wyjeżdżając z Chorzowa, mijamy błonia, letnie baseny i szyb Józef kopalni Matylda. Trafiamy na fajną ścieżkę pieszo-rowerową i mimo że aż kusi by jechać nią dalej, my skręcamy w lewo i wjeżdżamy do lasu.

Wzdłuż kanału Matylda docieramy do Stawów Groble, nad którymi spotykamy bardzo dużo wędkarzy.


Za leśniczówką Byczyną odbijamy na północ właśnie w kierunku Byczyny. Tu na ryneczku na ul. Na stoku natrafiamy na pomnik byka i figurkę chomika europejskiego.


Dalej kierujemy się na północ, początkowo małymi uliczkami, następnie przez las, znowu uliczkami, aż wreszcie pniemy się polną drogą pod górkę w kierunku grodziska. Widok stąd rekompensuje trud włożony w wyjechanie do góry.

Jaworzno
Za grodziskiem czeka nas jeszcze spory fragment polnych dróg, mijamy użytek ekologiczny chomika europejskiego, aż dojeżdżamy bliżej centrum. Ponownie zaczyna się cywilizacja, ulicami przejeżdżamy przez bardzo ładną dzielnicę willową ulicą Narutowicza. Pod Muzeum Miasta Jaworzna czeka na nas kolejna figurka chomika. W sumie jest ich tu 9, nam udaje się zobaczyć 7 z nich. Figurki chomika europejskiego są symbolem Jaworzna.


Całe miasto robi bardzo dobre wrażenie. Rynek jest co prawda zabetonowany, ale są tu donice z drzewkami, ławeczki, a od strony kościoła jest skwerek z zegarem słonecznym i kapsułą czasu. Widać, że budynki tu są zadbane.



Świetne wrażenie robią też parki i planty w Jaworznie. Planty są umiejscowione zaraz przy galerii handlowej, jest tu nie tylko zielono, ale jest tu też plac zabaw. Co dla nas najciekawsze, umiejscowione tu są różne pomniki i maszyny górnicze nawiązujące do historii tego miejsca.


Ale największe wow Jaworzna to velostrada! To jest prawdziwa autostrada rowerowa! Można nią szybko, bezkolizyjnie i przyjemnie przejechać właśnie z okolic galerii handlowej do Parku Podłęże (też polecamy!) i kawałek dalej. Super!

Z Jaworzna do Katowic przez Mysłowice i Nikiszowiec
Z Jaworzna wyjeżdżamy częściowo przez las (ale okazało się, że można było jechać velostradą do końca). Dalej mijamy elektrownię Jaworzno jadąc ścieżką pieszo-rowerową wzdłuż ul. Wojska Polskiego.

Niestety fragment musimy jechać dość ruchliwą drogą. Wjeżdżamy w tunel pod Wschodnią Obwodnicą GOP i małymi uliczkami docieramy do przejazdu pod autostradą A4. Tu czeka nas spory fragment wzdłuż lasu i torów. Wyjeżdżamy w Mysłowicach przy Centralnym Muzeum Pożarnictwa. Zaraz obok jest też zalew Słupna.


Dalej przez nami kolejne odcinki przez las. Niestety, żeby nie nadkładać dużo drogi, jesteśmy zmuszeni przejechać kawałek ul. Mikołowską, która w piątek popołudniu jest niestety dość ruchliwa. Szczęśliwie nie jest to długi odcinek. Przez wiaduktem nad A4 skręcamy w prawo znowu w las. Mijamy bunkry i stawy Bolina. Na samym końcu tylko okazuje się, że warto było jechać zgodnie z najbardziej wydeptaną ścieżką, bo jadąc mniej uczęszczaną trafiamy na kilka zwalonych drzew i… rzeczkę (prawie wyschnięta, więc ją pokonujemy suchą stopą).



Tym sposobem w końcu docieramy do Nikiszowca – najbardziej reprezentacyjnej, górniczej dzielnicy Katowic. Familoki tu są zadbane i całe osiedle cieszy oko. A w kilku miejscach można znaleźć figurki beboków.



Dalsza droga to ponownie ścieżka rowerowa, wjazd do lasu, przejazd koło stawu wędkarskiego. Mijamy też jakieś przedsiębiorstwo, na którego terenie leży bardzo dużo rur. W końcu przejeżdżamy przez bardzo ładne miejsce rekreacyjne, a mianowicie przez Dolinę Trzech Stawów. Jaka szkoda, że nie m takich miejsc w Krakowie!

Katowice i powrót do Krakowa
Wjazd do centrum Katowic to przejazd przez osiedla mieszkalne. Po drodze jeszcze zatrzymujemy się na obiadek na deptaku/ulicy Dworcowej. Witamy się jeszcze z kilkoma bebokami.


Docieramy szybko na dworzec, bo akurat za chwilę ma odjechać pociąg PolRegio do Krakowa, którym przewieziemy rowery. Tym razem podróżują w swojej naturalnej pozycji, przyczepione kołami do stojaka, żeby się nie chwiały.

Ogólnie trasa bardzo nam się podobała i serdecznie zapraszamy do jej powielenia. Może rozłożoną na dwa dni z noclegiem w Chrzanowie? A może nie w całości tylko we fragmentach? W wielu mijanych przez nas miejscowościach (np. w Trzebini, Chrzanowie, Jaworznie, Mysłowicach, Katowicach-Szopienicach) są stacje kolejowe, na których można zakończyć wycieczkę i wsiąść w pociąg powrotny do Krakowa. Co Wy na to?
Do zobaczenia na kolejnym smoczym szlaku!
Wesprzyj Smoka na Suppi lub postaw kawę!
