Szczeliniec Wielki to jedna z największych atrakcji Sudetów, a na pewno jedna z najbardziej charakterystycznych.
| Rodzaj trasy: | pętla |
| Szlak: | niebieski + żółty + zielona ścieżka + żółty |
| Liczba kilometrów: | 9 km |
| Trudność: | średnia |
| Przewyższenia: | 300 m ↑ 300 m ↓ |
| Schroniska: | Schronisko PTTK Pasterka, Schronisko Na Szczelińcu |
| Atrakcje dodatkowe: | widoki na i ze Szczelińca, nagrobek przy schronisku Pasterka, formacje skalne, Park Narodowy Gór Stołowych |
| Trasa: | Karłów – Pasterka – Szczeliniec Wielki – Karłów |
| Szczyty: | Szczeliniec Wielki (919 m n.p.m.) |
| Pasmo górskie: | Góry Stołowe |
| GOT: | 12 punktów |
Samochód zostawiamy na jednym z kilku płatnych parkingów w Karłowie. Sama wycieczka na Szczeliniec Wielki z parkingu to kwestia ok 1,5 godziny. My decydujemy się na rozszerzoną wersję i najpierw spacer przez schronisko Pasterka i dopiero potem wspinaczkę na Szczeliniec.


Wchodzimy więc na niebieski, czerwony i zielony szlak pieszy (i szlak rowerowy) kawałek dalej od parkingu. Idziemy właściwie cały czas po płaskim, droga jedynie trochę łagodnie faluje. Pokonujemy łąki i pastwiska, las jest w pewnym oddaleniu. Trzymamy się niebieskiego szlaku, a więc w pewnym momencie skręcamy w lewo.
Są niesamowite mgły, można się dziś poczuć jak na księżycu. Atmosfera jest iście listopadowa. Z jednej strony ma to swój klimat, z drugiej trochę szkoda, bo wiemy, jaki z jednego punktu tu roztacza się widok na Szczeliniec Mały i Wielki. Dzisiaj widoki są bardziej dla koneserów 🙂


Dochodzimy do skrzyżowania Pod Pasterską Górą, gdzie skręcamy w prawo i maszerujemy przez las do Pasterki.


W Pasterce skręcamy w prawo na żółty szlak by już po kilkudziesięciu metrach skręcić w prawo pod schronisko o tej samej nazwie. W schronisku Pasterka warto pooglądać jego wystrój ze starymi nartami, gitarami i śmiesznymi plakatami. Zachęcamy też do spróbowania szarlotki!






Ważny punkt jest na górce przed schroniskiem Pasterka. Jest tu symboliczny nagrobek z napisem „R.I.P. Serce pozostawione w Pasterce” – bardzo charakterystyczne miejsce. A przy ładnej pogodzie widać stąd Szczeliniec!


Idziemy dalej żółtym szlakiem przez wieś Pasterka. Mijamy kościół (czy można być na pasterce w Pasterce?), dom wypoczynkowy, domy i przystanek autobusowy. W prawo odchodzi zielony szlak (ten sam, którym początkowo tuptaliśmy z Karłowa), my idziemy na wprost. Za mostkiem uważajcie – szlak tu skręca ostro w lewo za domami, żeby po chwili wejść do lasu! A warto się nie zagapić i iść szlakiem przez tajemniczy las z głazami (jest tu ścieżka edukacyjna skalnej rzeźby) niż asfaltową drogą z samochodami (choć i tak byśmy doszli do kontynuacji żółtego szlaku).



Niezależnie czy asfaltem czy żółtym szlakiem, dochodzimy do ich przecięcia i parkingu. Tu wchodzimy na teren Parku Narodowego Gór Stołowych, a na Szczeliniec zostało nam pół godziny wędrówki.


Robi się bardzo górsko – niektóre fragmenty (zwłaszcza w tej listopadowej aurze) przypominają nawet tatrzańskie szlaki i wymagają podnoszenia wysoko kolan, żeby wskoczyć na kolejne kamienie na ścieżce. Coraz śmielej pojawiają się też coraz większe formacje skalne, w których można doszukiwać się podobieństw do ludzi, zwierząt i rzeczy.



Docieramy do większego skupiska ludzi. Tu żółty szlak łączy się z zieloną ścieżką dydaktyczną do schroniska i dalej przez formacje skalne. Więc pamiętajcie, aby tu skręcić w lewo na schody, inaczej ominie Was najlepsze!
Między skałami dochodzimy pod schronisko PTTK na Szczelińcu. Przed nim jest punkt widokowy, jednak dzisiaj wciąż widoki dla koneserów. Skrzyneczka z pieczątkami schroniska GOT jest przed wejściem do schroniska – pieczątki te poświadczają też KGP. Niestety są bardzo zniszczone i ledwo się odbijają.



Stojąc przodem do schroniska, odwracamy się w lewo i idziemy za schronisko. Tu zaczyna się trasa turystyczna na Szczelińcu Wielkim. Jest niestety płatna (bilet normalny 14 zł), ale naprawdę warto! A do KGP wręcz trzeba, bo dopiero tam znajduje się napis, z którym trzeba zrobić sobie zdjęcie.


Trasa jest bardzo ciekawa, bo wije się między i po, i pod, i nad formacjami skalnymi. Najciekawsze z nich mają swoje nazwy zamieszczone na tabliczkach, np. Małpolud, Kwoka czy Gadające Głowy.






Najwyższa z nich, na którą można wejść (po schodach), o nazwie Tron Liczyrzepy uznana jest za szczyt Szczelińca i to właśnie tu trzeba mieć fotę do KGP, a żeby ją zrobić, potrzebna jest druga osoba z aparatem na dole, selfie na górze z napisem się nie uda.

Bardzo ciekawy (i może być problematyczny dla osób z dużą klaustrofobią) jest fragment nazwany Diabelska Kuchnia, w którym schodzi się wąskimi schodami między skałami (jest łańcuch, żeby ułatwić zejście) i dociera się do Piekła! Dalsza wędrówka do góry jest na czyściec, żeby dojść do Nieba, z którego roztacza się (nie dzisiaj) widok na okolicę.


Na całej trasie są liczne podesty, mostki z balustradami, fragmenty ze schodami, kilka wąskich, stromych zejść z łańcuchami i inne ułatwienia. Mniej więcej w połowie trasy jest nawet ławeczka.





I oczywiście jest tu kilka punktów widokowych, chyba na wszystkie strony świata. Dzisiaj nic z nich nie widać, ale przy ładnej pogodzie warto się tu na chwilę zatrzymać.

Od ostatniego punktu widokowego i ostatnich formacji skalnych (Gadające głowy) idziemy już prosto do wyjścia ze szlaku. Idziemy niemal cały czas w dół po schodach, a schodów jest od groma. Dopiero teraz czuć namacalnie, jak wysoko byliśmy i ile trzeba było się natrudzić, żeby wejść na Szczeliniec.
Dochodzimy do końca trasy turystycznej. A właściwie do końca i do początku. Gdyby iść na Szczeliniec prosto od parkingu do góry, to właśnie tu wchodzilibyśmy na zieloną ścieżkę (ewentualnie kawałek dalej w miejscu, w którym i my na nią weszliśmy dostając się do niej żółtym szlakiem od strony północnej). A i nie wspomnieliśmy o ważnej sprawie: trasa turystyczna na Szczelińcu ma kierunek ruchu! A w związku z wąskimi przejściami i schodami, próby pójścia pod prąd mogłyby być niewykonalne! Respektujcie więc tę zasadę.


Sprzed wyjścia/wejścia z trasy turystycznej aż do parkingu idziemy z powrotem żółtym szlakiem. Prowadzi tędy dość łagodny i szeroki deptak. A po obu jego stronach towarzyszą nam budy z pamiątkami, chińszczyzną i kilka budek z oscypkami. Po magii Szczelińca wchodzimy w zupełnie inny świat.
Do zobaczenia na kolejnym smoczym szlaku!
Wesprzyj Smoka na Suppi lub postaw kawę!
