Odcinek Kadyny – Pieniężno to przede wszystkim przyroda i krajobraz Zalewu Wiślanego, zamki krzyżackie i gospodarstwa rolne Warmii.
Rodzaj trasy: | długodystansowa |
Szlak: | Green Velo |
Liczba kilometrów: | 83 km |
Trudność: | łatwa |
Przewyższenia: | 505 m ↑ 403 m ↓ |
Podłoże: | szuter, płyty betonowe, asfalt |
Drogi: | drogi dojazdowe wzdłuż/na wałach, drogi o małym i średnim natężeniu ruchu, drogi polne i leśne, ścieżki rowerowe |
Atrakcje dodatkowe: | Zalew Wiślany, Tolmicko, Frombork, ujście Pasłęki w Ujściu, Braniewo |
Ślad GPX |
Przez noc wszystko wyschło, a dziś ranek wita nas pięknym słońcem. Przejazd nad Zalewem Wiślanym jest niezwykle przyjemny mimo betonowych płyt. Jedziemy bowiem nasypem z płytami po prawej mając pola i liczne kanały wodne, a po lewej Zalew Wiślany. W Kadynach zaraz na początku mijamy plażę Srebrna Riwiera – pusta o tej porze zaprasza na plażowanie, odpoczynek i kąpiel w Zalewie.
W Tolmicku plaża również pusta. Liczyliśmy na kawę w kawiarni przy plaży, ale wszystko jeszcze zamknięte. Robimy więc tylko zakupy w jednym ze sklepów i zajadamy lody na patyku.
W miasteczku mijamy ładny budynek kolei i zastanawiamy się, czy ta linia kolejowa jeszcze jest czynna, skoro na torach są jakieś bramki. Kawałek dalej sprawa się wyjaśnia. Jedziemy przez pusty las mając po lewej cały czas tory. Okazuje się, że tory wykorzystywane są na przejazdy turystyczne drezynami – taka atrakcja lokalna. Pewnie można tak przejechać z Tolmicka do Fromborka? Nie sprawdzaliśmy – trzymamy się rowerów.
Bardzo cieszy nas miejscowość Nowy Wiek w samym środku lasu – jest tu chyba tylko jedno gospodarstwo. Chyba ktoś nie lubi mieć sąsiadów 🙂 W Krzyżewie zaraz przed kolejnym wjazdem do lasu natrafiamy na skansen maszyn rolniczych.
I w ten sposób docieramy do Fromborka – perełki dzisiejszego odcinka trasy. Zwiedzamy obowiązkowo zespół katedralny, który już z zewnątrz robi bardzo miłe wrażenie. Do muzeum Kopernika nie docieramy, ale wchodzimy do bazyliki archikatedralnej Wniebowzięcia NMP i św. Andrzeja (nie warto, poza organami i grobem Kopernika, nie ma jest zbyt ciekawa) i do Wieży Radziejowskiego.
Mimo że w Wieży Radziejowskiego jest sporo schodów, ochoczo pniemy się do góry, z galeryjki wieży na 70 m n.p.m. roztacza się przepiękny widok na wszystkie zabudowania katedralne, a także na Zalew Wiślany, plażę, port i miasto. A w samej wieży też ciekawostka: jest tu wahadło Foucaulta.
Dalej swoje kroki kierujemy pod Wieżę Wodną, na którą również można wyjść, a spod niej można podziwiać zespół katedralny od innej strony i pomnik Kopernika popijając kawę. W mieszczącym się tu sklepiku można kupić pierniki toruńskie – jakże regionalnie! 😉
Dalszy przejazd wzdłuż Zalewu Wiślanego to kolejna porcja betonowych płyt z widokiem na pola i na Zalew Wiślany. Stąd z łatwością można dostrzec drugi brzeg Zalewu czyli Mierzeję Wiślaną, na której wyraźnie odznacza się pas graniczny i wydmy.
W Ujściu koło Nowej Pasłęki rzeka Pasłęka uchodzi do Zalewu. Na końcu przystani znajduje się nawet huśtawka i można dopatrzeć się bojek granicznych na Zalewie. Choć je pewnie lepiej obserwować z plaży i mola przy Morskim Oddziale Straży Granicznej w Nowej Pasłęce.
Do Braniewa docieramy wzdłuż Pasłęki trasą rowerową wyłożoną – a jakże – płytami betonowymi. Im bliżej miasta, tym więcej rowerzystów spotykamy. Ogólnie jak dotąd spotkaliśmy na szlaku Green Velo tylko dwóch pojedynczych sakwiarzy, a tak to kilkoro rowerzystów tubylców w okolicy ich miejsc zamieszkania. Poza tym pusto…
W Braniewie oczywiście obiad i koniecznie trzeba zobaczyć wieże bramne zamku, budynek Muzeum Ziemi Braniewskiej, pałacyk Potockiego i klasztor św. Katarzyny.
Tutaj, jak i na całej dotychczasowej drodze, niesamowicie pachnie kwitnącą lipą. Majowy fragment Green Velo Kielce-Przemyśl pachniał bzami i wiosną, natomiast ten stanowczo pachnie lipą.
Dalszy przejazd to mniejsze miejscowości i pola, lasy, głównie asfalt. Mijamy wielką farmę wiatraków. W jednej z miejscowości pytamy o te wiatraki, ale chyba ich właściciel nie żyje w pełnej zgodzie z mieszkańcami, bo odpowiadają z wyraźną niechęcią.
Na mapie googla znajdujemy, że w Wysokiej Braniewskiej jest sklepik. Na miejscu okazuje się, że jest już zlikwidowany, ale pan sprzedaje nam jajka. Warto to mieć na uwadze i jadąc od tej strony zrobić zakupy w Braniewie i potem niestety wieźć je ze sobą taki kawałek.
Nocleg mamy w cudownym miejscu – Agroturystyce pod Czaplami w Kajnitach. Nie chcąc zbaczać ze szlaku na ruchliwą drogę i do miejscowości z marketami, nie trafiamy już na żaden sklep po drodze. Na szczęście jajka i zapasy, które wieziemy ze sobą, wystarczają, a i bardzo miła pani właścicielka ratuje nas kilkoma kromkami chleba. Szkoda tylko, że chmara komarów odstrasza od dłuższego wieczornego odpoczynku w ogrodzie.
Do zobaczenia na kolejnym smoczym szlaku!