W Łańcucie koniecznie trzeba zatrzymać się na zwiedzanie pięknego zamku. Dalsza trasa Łańcut – Dynów to początkowo spacerek, ale od Rzeszowa zaczyna się Pogórze Dynowskie i ostre podjazdy.
Rodzaj trasy: | długodystansowa |
Szlak: | Green Velo |
Liczba kilometrów: | 77 km |
Trudność: | średnia / trudna (podjazdy) |
Przewyższenia: | 902 m ↑ 890 m ↓ |
Podłoże: | asfalt, szutry |
Drogi: | drogi o małym i średnim natężeniu ruchu, drogi leśne, ścieżki rowerowe |
Atrakcje dodatkowe: | Łańcut (zamek), Rzeszów (rynek, zamek), Pogórze Dynowskie, Dynów (rynek) |
Ślad GPX |
Rozpoczynamy najbardziej ekscytujący dzień wycieczki. Przede wszystkim Łańcut, a potem Pogórze Dynowskie. Ale po kolei…
Będąc w Łańcucie, koniecznie trzeba zwiedzić zamek. A już przynajmniej wejść do ogrodów pod zamkiem – absolutny mus. Czekamy przed kasami jeszcze przed ich otwarciem i udaje nam się kupić bilety na zwiedzanie całości. Komnaty I i II piętra robią wielkie wrażenie zwłaszcza przez to, że nie zostały zniszczone ani przez Niemców, ani przez Rusków w czasie wojny lub zaraz po. Również wozownia Potockich to wielkie WOW. Nie weszliśmy tylko do storczykarni, bo już zaczęło robić się późno, a przed nami prawie 80 km po górkach.
Przejazd z Łańcuta do Rzeszowa to przyjemna droga po płaskim w większości wzdłuż torów. Sam Rzeszów robi dobre wrażenie, bo jest tu dużo ścieżek rowerowych i to nie tylko na samej trasie Green Velo. Ze szlaku (który przejeżdża przez miasto wzdłuż dużej drogi) warto zjechać do centrum: na rynek, pod letni pałac Lubomirskich i pod zamek.
Można też oczywiście podjechać zobaczyć charakterystyczny pomnik reklamujący Rzeszów, a i na pewno znalazłoby się jeszcze kilka punktów wartych zobaczenia poza tym absolutnym minimum. Akurat załapujemy się na przygotowania na Dni Pangi (?).
Z Rzeszowa wyjeżdża się bardzo przyjemnie parkiem rzecznym wzdłuż Wisłoka koła kąpieliska Żwirownia. W Dębinie dobrze zaopatrzyć się w wodę i przekąski, a w Budziwoju trzeba obudzić swojego wewnętrznego woja – tu zaczynamy pierwszy spory podjazd pod górę. Zaczyna się zabawa i przygoda z Pogórzem Dynowskim.
Sporo jedziemy przez las, w niedalekiej odległości od szlaku mijamy po drodze kilka kapliczek, które dociekliwi mogą zobaczyć. Przed Błażową Górną jest też prywatne muzeum etnograficzne Potoki.
Tu wyjeżdżamy z lasu, robimy znowu zakupy wody w Błażowej i pniemy się pod kolejną górę w miejscowości Futoma. Ten podjazd jest bardzo charakterystyczny, bo na pierwszym odcinku ustawione są żelazne rzeźby rowerów. Szutrem przez pola pniemy się do góry, a wokół mamy piękny widok na okoliczne wzgórza.
Jeszcze jeden podjazd do Ulanicy i już tylko czeka na nas zjazd do Dynowa i do malowniczej doliny Sanu. Zaraz przy szlaku w Dynowie jest skansen Stara Kuźnia.
Po drugiej stronie Sanu mijamy ruiny zamku w Dąbrówce i kawałek dalej dojeżdżamy na nasz kolejny nocleg – tym razem w Siedlisku nad stawami wędkarskimi. Na ostatnich kilometrach jest ciekawe zjawisko, bo co jakiś czas pojawia się przy ulicy ścieżka rowerowa ze specjalnie zrobionymi wjazdami i zjazdami oznakowanymi mnóstwem znaków drogowych.
Do zobaczenia na kolejnym smoczym szlaku!