Kolejny dzień trasy Eurovelo 10 spędzamy stacjonarnie – tzn. noclegi w tym samym miejscu i brak konieczności pakowania i zabierania sakw na wycieczkę. Eksplorujemy dokładniej Słowiński Park Narodowy.
Rodzaj trasy: | pętla |
Szlak: | poniekąd Velo Baltica (Eurovelo 10/13, czerwony szlak) |
Liczba kilometrów: | 40 km |
Trudność: | łatwa |
Przewyższenia: | 198 m ↑ 198 m ↓ |
Podłoże: | asfalt, płyty betonowe, szuter, piasek |
Drogi: | drogi o małym lub średnim natężeniu ruchu, drogi/ścieżki/deptaki pieszo-rowerowe i leśne, plaża |
Atrakcje dodatkowe: | Słowiński Park Narodowy: latarnia morska w Czołpinie, wydma czołpińska, Muzeum Słowińskiego Parku Narodowego, orły, zatopiony las |
Ślad GPX |
Po śniadaniu jedziemy zobaczyć Wydmę Czołpińską. Na miejscu okazuje się, że dobrze było wyjechać w miarę wcześnie, bo po pierwsze nie ma innych ludzi, po drugie piasek nie pali w stopy.
Przy parkingu kupujemy bilety wejściowe do Słowińskiego Parku Narodowego i podjeżdżamy na rowerach leśną drogą i drewnianą kładką aż pod samą wydmę. Tu zostawiamy rowery i buty i na bosaka na piechotę udajemy się na wycieczkę po wydmie. Robi wrażenie! Jakby pokazano nam wcześniej zdjęcia stąd, nie zgadlibyśmy, że to jest gdzieś w Polsce.
Kolejny przystanek to knajpka przy parkingu, na który musieliśmy wrócić (z rowerami plażą nie da się chodzić). Zajadamy gofry z owocami i popijamy pyszną kawą. Dalej podjeżdżamy pod latarnię morską. Prowadzą do niej długie metalowe schody. Ponownie wiążemy rowery do stojaka i robimy kolejny spacer. Skoro pokonaliśmy już tyle schodów, wchodzimy też na samą latarnię. Rozciąga się z niej świetny widok na morze, na Wydmę Czołpińską i dalej Łącką, okoliczne lasy, a w stronę południową na Rowokół, który mijaliśmy w drodze do Kluków.
Po zejściu z latarni podjeżdżamy do kolejnego punktu widokowego. Na trasie do niego jest klatka z orłami. Kolejny przystanek to plaża i odpoczynek z książką.
Gdy na niebie pojawiają się chmury, decydujemy się zobaczyć jeszcze jedną okoliczną atrakcję. Tym razem bez rowerów, idziemy plażą na lewo do zatopionego lasu. Jest to ciekawe zjawisko – pozostałości lasu, który w tym miejscu znajdował się kilka tysięcy lat temu, a który z czasem został pochłonięty przed morze. Odsłonił go sztorm kilka lat temu i nie jest powiedziane, że przy okazji jakiegoś kolejnego sztormu nie zniknie on ponownie.
Spacer plażą w tę i we wtę do i z zatopionego lasu to kilka dodatkowych kilometrów. Po powrocie do rowerów od razu na nie wsiadamy i jedziemy na zakupy do Smołdzina, w którym jest duży market. Wieczorem znowu robimy grilla – tym razem porządnie z karkówką i sałatką.