Tak wypadło, że siódmy dzień wycieczki trasą Eurovelo 10 przeznaczyliśmy na wypoczynek stacjonarny i dokładne zwiedzanie Kluków, które są wprost cudowne.
Rodzaj trasy: | piesza |
Szlak: | atrakcje na trasie Velo Baltica (Eurovelo 10/13, czerwony szlak) |
Liczba kilometrów: | 10,3 km |
Trudność: | łatwa |
Przewyższenia: | 34 m ↑ 32 m ↓ |
Atrakcje dodatkowe: | skansen w Klukach, pomost na Jezioro Łebsko, wieża widokowa |
Ślad GPX |
Jesteśmy na wakacjach, więc wypoczynek tez musi być. Jeden dzień bez roweru w pięknej miejscowości też sprawi przyjemność. Do tego zaplanowana okazja na regenerację sił i (a może przede wszystkim?) na pranie ciuchów po tygodniu jazdy na kolejny tydzień.
Pranie to też jest przygoda. Pierzemy bowiem swoje rzeczy, ale nie ma gdzie ich powiesić. Rozwieszamy więc linki od hamaków między domkiem a płotem (tak, żeby nic nie uszkodzić i nie naciągnąć), aż tu nagle przychodzi właściciel, że za chwilę powiesimy pranie u sąsiada. Daje nam suszarkę (to na wielki plus), po czym… zaczyna pomagać nam przewieszać nasze rzeczy – w tym skarpetki i bieliznę. Jest to co najmniej dziwne. Na koniec każe nam schować suszarkę za domem w cieniu 😀 Dobrze, że jest duży upał i spory wiatr i wszystko wyschło. Kiepsko byłoby się potem pakować w sakwy z wilgotnymi rzeczami.
Dzień zaczęliśmy od największej atrakcji regionu – skansenu Muzeum Wsi Słowińskiej w Klukach. Co prawda wiele chat widać przez płot z drogi, którą wiedzie szlak Eurovelo 10/13, ale warto tu choć na chwilę przystanąć i zwiedzić to urokliwe miejsce.
Przede wszystkim jest tu po prostu bardzo ładnie. Po drugie pierwszy raz spotkaliśmy się z tym, żeby w skansenie były żywe zwierzęta – przyjazne owieczki i trochę mniej przyjazne gęsi. Niby to taki drobiazg, a od razu ożywia skansen i jeszcze bardziej ułatwia wyobrażenie sobie, jak to dawniej wyglądało. Po trzecie wszystkie znajdujące się w skansenie budynki są z tych okolic, w przeważającej większości z Kluków, natomiast kilka budowli stoi w oryginalnym miejscu. Właściwie trzeba by powiedzieć, że zamiast burzyć stare gospodarstwa w środku wsi, zabezpieczono je i udostępniono dla turystów. Niektóre chaty i domy są wyposażone.
Na każdym kroku można poznać szczegóły dotyczące kultury Słowińców czyli inaczej Kaszubów Nadłebskich, którzy zajmowali się głownie rybactwem w pobliskim jeziorze i hodowlą zwierząt. Okoliczne tereny nie są bowiem zbyt żyzne (bagna i piaski, tereny torfowe), a do tego często borykali się z podtopieniami. Stanowczo nie mieli tu łatwego życia.
Teraz to miejsce jest perełką nie tylko na Eurovelo 10, ale też ogólnie i zasługuje na odwiedzenie choć raz. Co ważne, organizowane tu są różne festiwale kulturowe, różne warsztaty i zajęcia edukacyjne. Oprócz skansenu zwiedzić jeszcze można budynek starej szkoły, w którym teraz znajduje się galeria obrazów.
Co prawda dzień miał być bez roweru. Niestety w poprzednim roku spłynęła karczma w skansenie, więc żeby zjeść obiad musimy jechać do sąsiedniej miejscowości. Przy okazji robimy zakupy w sklepie. W Klukach nie ma bowiem nic poza skansenem i domami. Umiejscowienie wsi na końcu świata wymusza na nas zrobienie 14 km mimo zapowiedzi, że nie wsiadamy na rower.
Popołudniu wybieramy się na spacer do innych okolicznych atrakcji. Na pierwszy ogień pada pomost nad Jeziorem Łebsko. Po drodze mijamy pastwiska z pasącymi się krowami i zawaloną wieżę widokową przed pomostem.
Stamtąd kierujemy się na ścieżkę dydaktyczną zaczynającą się przy wjeździe do Kluków. W całości prowadzi aż do Łokciowych dookoła przez las, my natomiast dochodzimy do wieży widokowej i zawracamy. Już i tak zrobił nam się niezły spacer. A widok z wieży jest niesamowity – podziwiamy całe jezioro Łebsko, ale też na horyzoncie widzimy Wydmę Łącką, do której dojedziemy za dwa dni. Tu jest pięknie i tylko coraz późniejsza godzina i nieustanny wiatr zganiają nas stamtąd.
Dzień był mocno nietypowy, ale i tak pełen wrażeń i pięknych widoków. Stanowczo warto zatrzymać się w Klukach na dłużej.