Dzień trzeci Eurovelo 10 to u nas odcinek Wisełka – Mrzeżyno. To cały dzień spędzony na trasie równoległej do wybrzeża Bałtyku.
Rodzaj trasy: | długodystansowa |
Szlak: | Velo Baltica (Eurovelo 10/13, czerwony szlak) |
Liczba kilometrów: | 64 km |
Trudność: | łatwa / średnia (przez te końskie łby) |
Przewyższenia: | 358 m ↑ 373 m ↓ |
Podłoże: | asfalt, kostka brukowa, końskie łby, ubita ziemia |
Drogi: | ścieżki rowerowe, drogi z małym natężeniem ruchu, leśne ścieżki |
Atrakcje dodatkowe: | Międzywodzie, Dziwnów (Aleja Gwiazd Sportu), Dziwnówek (zegar słoneczny), Łukęcin (klify), Pobierowo, Pustkowo (Bałtycki Krzyż Nadziei), Trzęsacz (ruiny kościoła), Rewal, Niechorze (latarnia morska), Mrzeżyno |
Ślad GPX |
Dzień trzeci wyprawy wita nas chmurami. Ubieramy więc kurki i pod ręką mamy peleryny i kurtki przeciwdeszczowe. Droga zaczyna się mało przyjemnie, bo nie dość, że jedzie się wraz samochodami, to jeszcze momentami lekko pod górkę, a na dodatek jest remont ten drogi i ruch jest puszczany wahadłowo. Cały czas zastanawiamy się, czy zdążymy przejechać zanim zielone światło będą mieć ci z naprzeciwka. Na szczęście udaje się.
Dojeżdżamy do Kołczewa, skręcamy w lewo i dalej po górkach, dolinkach jedziemy przed siebie. Zaczyna padać, ale jest też dobra wiadomość – przy drodze pojawia się ścieżka rowerowa, więc jedziemy bezpiecznie odseparowani od aut wzdłuż linii lasu. Za rezerwatem Bór Storczykowy skręcamy na kemping do stołówki. Chronimy się pod dachem przed deszczem i przy okazji zamawiamy śniadanie – typowo jajecznica i parówki.
Z pełnymi brzuchami jedziemy dalej. Za lasem zaczyna się Międzywodzie. Może to przez pogodę, wydaje się być bardzo spokojną wsią mimo wielu pensjonatów i hoteli. Zbaczamy ze szlaku i ścieżki rowerowej by podjechać na klif zobaczyć morze.
Za Międzywodziem trasa wygląda podobnie jak przed: jedziemy ścieżką rowerową po jednej stronie mając las (w głębi jest Jezioro Martwe), a po drugiej drogę, a za drogą też las.
Pojawiają się kolejne zabudowania – to znak, że zbliżamy się do Dziwnowa. Przejeżdżamy przez most WOŚP nad rzeką Dziwną, którą już raz przekraczaliśmy – wczoraj aby dostać się do Wolina. W samej miejscowości przejeżdżamy przez Aleję Gwiazd Sportu i robimy sobie obowiązkowe zdjęcie z wielkim napisem „Dziwnów” w parku miejskim. Tu też stwierdzamy, że deszczowe chmury sobie już poszły i możemy zdjąć wszelkie przeciwdeszczowe ochraniacze.
Przejeżdżamy przez miejscowość, następnie las i kolejny postój mamy w Dziwnówku. Tu zatrzymujemy się przy zegarze słonecznym i ponownie podchodzimy nad morze zobaczyć plażę.
Za Dziwnówkiem zaczyna się bardzo przyjemna część dzisiejszej trasy. Wjeżdżamy do lasu, wychodzi słońce i możemy rozkoszować się ciszą i zapachami drzew. Robimy sobie tu nawet dłuższy postój na hamakach z książką, choć trzeba przyznać, że przez ukształtowanie terenu nie jest łatwo znaleźć odpowiednie miejsce. W końcu w naszej miejscówce pojawia się cień i uciekamy dalej.
Kawałek dalej dojeżdżamy do skraja Łukęcina. Jest pora odpowiednia na obiad, mało ludzi, więc decydujemy się na kolejny postój. I jest to bardzo dobra decyzja, bo dalej jest las, małe utrudnienia związane z budową hotelu Gołębiewski (nie da się podjechać bliżej, żeby zobaczyć postępy budowy, a przez drzewa nic nie widać), a dalej wjeżdżamy do Pobierowa, gdzie jest tłum ludzi i stragany z wakacyjnym kiczem. Kolejne miejsce, z którego trzeba uciekać.
Kawałek lasu i Pustkowo. Mijamy Bałtycki Krzyż Nadziei, kolejny las i trafiamy do Trzęsacza. Tu obowiązkowy postój, żeby zobaczyć ruiny kościoła. Wybudowano go w XV wieku (wcześniej stał tu drewniany kościół) ok 2km od brzegu morza pośrodku wsi. Ze względu na działanie morza, brzeg na przestrzeni wieków był nieustannie podmywany. W efekcie zabudowań wsi już tu nie ma, natomiast z murowanego kościoła ostała się tylko południowa ściana. W 2002 r zabezpieczono klif przed dalszym podmywaniem.
Kolejny (tym razem krótki) przystanek na trasie to Rewal z Placem Wielorybów w centrum. Szlak prowadzi przez miejscowość jak najbardziej po północnej stronie z widokiem na morze. Ciekawy przejazd jest przez tras widokowy – z obu stron wjazd samochodom ogranicza szlaban. Żeby umożliwić jednak przejazd rowerzystom na środku szlaban jest wygięty i podwyższony, aby jeden rowerzysta mógł zmieścić się pod szlabanem. Na zjeździe z tarasu mijamy ławeczki-rzeźby Małego Księcia i Romea i Julii.
Dalej jedziemy ścieżką rowerową przy lesie wzdłuż drogi aż do Niechorza. Tu wita nas pierwsza na naszej trasie (ta w Wisełce jest trudno dostępna z dala od szlaku) latarnia morska.
Przejeżdżamy kawałek przez miejscowość i szlak skręca w prawo nad jezioro i rezerwat przyrody Liwia Łuża. Jedziemy wzdłuż torów kolejowych przez park i las aż do Pogorzelicy, gdzie tory skręcają w prawo, a my w lewo, żeby ominąć jezioro Konarzewo.
I ma tym odcinku robimy błąd. Na mapach bowiem są pokazane 2 alternatywne trasy EuroVelo 10/13 i niestety my wybieramy tę gorszą. Wydawało się nam, że bliżej morza będzie lepiej, ale nic z tego. Jedziemy wzdłuż terenów 36 Dywizjonu Rakietowego Obrony Powietrznej, mijamy kilka szczytów, cały czas przez las, momentami z widokiem na wydmy, plażę lub morze. Niby wszystko w porządku, ale są to ok 4 km po kocich łbach, więc trzęsie nami strasznie.
Z radością zjeżdżamy na zwykłą leśną drogę. Mijamy świetny MOR (nawet na mapach jest oznaczony jako reprezentatywny) i wreszcie dojeżdżamy do Mrzeżyna. Po wytrzęsieniu na tych kocich łbach zasługujemy na dobry obiad i odpoczynek po całym dniu.