Koniec wycieczki trasą Eurovelo 10 to krótka, spokojna trasa z Mostów do Gdyni, żeby bez stresu coś zjeść i zdążyć na autobus powrotny.
Rodzaj trasy: | długodystansowa |
Szlak: | Velo Baltica (Eurovelo 10/13, czerwony szlak) |
Liczba kilometrów: | 20 km |
Trudność: | łatwa |
Przewyższenia: | 116 m ↑ 112 m ↓ |
Podłoże: | asfalt, ubita ziemia, płyty chodnikowe |
Drogi: | drogi rowerowe, drogi leśne, alejki parkowe, deptak |
Atrakcje dodatkowe: | molo w Mechelinkach, klif, Gdynia (terminal kontenerowy, Dar Pomorza, ORP Błyskawica) |
Ślad GPX |
Ostatni dzień wakacji zawsze jest smutny. Nam do przejechania zostało już niewiele kilometrów, a potem chwila jeszcze w Gdyni.
Zjadamy śniadanie i ruszamy przed siebie. Pierwszy przystanek jest w Mechelinkach. Idziemy na molo, z którego widzimy torpedownię w Babich Dołach i klif w Mechelinkach. Liczymy na jakąś kawę, a następnie na plażę, ale kawiarnie są jeszcze zamknięte, a pogoda nie jest zbyt plażowa.
Jedziemy więc dalej. Trochę się gubimy, bo usiłujemy jechać drogą zaraz przy plaży, a okazuje się, że na szlak należy się trochę cofnąć (do pętli autobusowej) i kawałek jechać drogą pod górę. Po chwili skręcamy w lewo w ul. Klifową, która rzeczywiście wiedzie na klif. Trasa wiedzie przez las z łagodnym przewyższeniem. Dojeżdżamy do punktu widokowego na klifie. Stąd widzimy idealnie molo, na którym byliśmy chwilę wcześniej, ale też całą Zatokę Gdańską, a w oddali chyba majaczy Cypel Rewski. Na górze parkuje sporo kamperów i ludzie tu biwakują.
Dalej czeka na nas zjazd z klifu i powoli oddalamy się od morza. Szlak omija bazę lotnictwa morskiego i prowadzi pagórkami przez Pierwoszyno. Kolejny odcinek to ścieżka rowerowa wzdłuż dużej drogi – dzień dobry, cywilizacjo, do widzenia, przyrodo! Wjazd do Gdyni to mały szok po 2 tygodniach spędzonych mniej lub bardziej wśród natury i w raczej małych miejscowościach.
Mamy sporo czasu do autobusu, więc szukamy jeszcze jakiś lasek, w którym moglibyśmy stanąć. Błądząc trochę i zupełnie już zjeżdżając ze szlaku Eurovelo 10, trafiamy do Lasku na Obłudzu. Okazuje się jednak, że lasek nie sprzyja przesiadywaniu w nim, więc tylko przejeżdżamy przez niego i wyjeżdżamy na jakieś osiedle (podobne do niektórych osiedli Nowej Huty).
Dojeżdżamy do dużej drogi i trafiamy na sieć estakad (na szczęście ze ścieżką rowerową). Mijamy Bałtycki Terminal Kontenerowy i mocno przemysłową, smutną okolicę. Po tym mało przyjemnym etapie trafiamy na dworzec autobusowy i sprawdzamy, skąd później będziemy odjeżdżać.
Mamy jeszcze sporo czasu, więc idziemy na zwiedzanie Gdyni. Zaraz na wstępie spostrzegamy reklamę Kraków Cię Zasmoczy 🙂 Trafiamy oczywiście na Skwer Tadeusza Kościuszki i dalej na Molo Południowe. Tu w końcu pijemy kawę, jemy obiad w Manekinie (pyszne naleśniki!) i siedzimy z książką na murku. Zagaduje nas starszy pan na rowerze elektrycznym z sakwami i opowiada o różnych swoich wyprawach. Na koniec jeszcze oglądamy Dar Pomorza i ORP Błyskawicę i… szukamy toalety – po raz pierwszy na tej wyprawie. Płacimy o 5 zł za skorzystanie z toalety, w której nie ma papieru toaletowego, ale niestety trzeba przed droga powrotną.
Ostatni kilometr tej wycieczki pokonujemy z powrotem na dworzec autobusowy. Ten dzień był krótki czasowo i jeszcze krótszy czasowo, ale przez ogrom miasta i tłum ludzi mocno nas zmęczył. Jako chyba jedyny przez całe 2 tygodnie. Bo wyprawa była super! Wracamy do domu i zaczynamy myśleć o kierunku na przyszłoroczny wyjazd 😉
Do zobaczenia na kolejnym smoczym szlaku!