Najbardziej lubimy trasy rowerowe w formie pętli, dlatego też taką pętlę wokół Jeziora Jamno planujemy w oparciu o mapę z zaznaczonymi szlakami rowerowymi.
Rodzaj trasy: | pętla |
Szlak: | Eurovelo + brak |
Liczba kilometrów: | 55 km |
Trudność: | łatwa / średnia |
Przewyższenia: | 339 m ↑ 339 m ↓ |
Podłoże: | asfalt, płyty betonowe, szutry |
Drogi: | ścieżki rowerowe, drogi o małym natężeniu ruchu, przejazdy między jeziorami |
Atrakcje dodatkowe: | Mielno, Łazy, Jamno |
Ślad GPX |
W pierwszym etapie wycieczki zahaczamy o plażę, żeby ocenić, czy warto tu plażować czy jednak lepiej szukać innej miejscówki. Jest dobrze 🙂
Wyjeżdżamy z Mielenka prosto na nadmorską trasę pieszo-rowerową prowadzącą Eurovelo 10. Na długości od Mielenka do Mielna wiedze ona przez las – ale nie taki ładny, fajny, przyjazdy las iglasty, a przez ciemny las mieszany. Jedzie się cały czas asfaltem, ale w niektórych miejscach trzeba mocno uważać na pieszych nawet mimo to, że jest już po sezonie. Szczególnie dużo pieszych kręci się koło bunkrów zaaranżowanych na plac zabaw.
Wyjeżdżamy z lasu i… pierwsza niespodzianka – trafiamy na sam środek drogi z samochodami i nie bardzo wiadomo, co tu zrobić. Zwłaszcza że pierwszą przeszkodą jest dość ruchliwy zakręt (można powiedzieć o zakręcie, że jest ruchliwa? Ruchliwa ulica może być…). Trochę się przy tym gimnastykujemy, ale koniec końców przedzieramy się na drugą stronę drogi, żeby wjechać na dalszy odcinek trasy rowerowej.
Po drodze przystajemy jeszcze przy jednym z symboli Mielna – jeleniu. Można tu też zboczyć na lewo, żeby zobaczyć drugi z nich – morsa.
Długi odcinek trasy wiedzie nad jeziorem Jamno. Tu jest całkiem inaczej niż na nadmorskiej części – spokojniej, mijamy dużo wędkarzy, po jeziorze pływają stateczki i jachciki. Całkiem przytulnie.
W miejscu, gdzie jezioro Jamno uchodzi do morza zbudowany jest kanał ze specjalnymi wrotami przeciwsztormowymi. Warto się tu zatrzymać i podejść na plażę zobaczyć falochron.
Dalej trasa wiedzie ścieżką rowerową wzdłuż drogi. Po prawej mamy jezioro Jamno (wychylające zza krzaków co chwila), a po lewej las, zabudowania i (niewidoczne) morze. Po lewej mijamy też kilka pozostałości militarnych (m.in. bunkier).
Dojeżdżamy do Łazów. Przy plaży na tarasie widokowym jest ciekawy pomnik kotwica, gdzie trzeba zrobić obowiązkowe zdjęcie pamiątkowe. Potem następuje przerwa na obiad w jednej z tutejszych restauracji.
Po obiedzie zbieramy się w dalszą drogę. Odbijamy od morza na południe. Początkowo jedziemy dalej szlakiem Eurovelo 10. Jedzie się bardzo przyjemnie, bo ścieżką rowerową wzdłuż drogi nieopodal jeziora. Ale atakuje nas tu chmara muszek. Fuj!
W OPsiekach mijamy bardzo ładny kościół pw. św. Antoniego Padewskiego. Znajduje się tu też przystań wodna i dworek osiecki.
Tu żegnamy się z Eurovelo i zjeżdżamy bardziej na południe wypatrując skrętu w prawo w nasz (oznaczony na mapie) szlak. JEdziemy i jedziemy, w końcu stwierdzamy, że za bardzo zjechaliśmy an południe. Moglibyśmy dojechać do Sianowa, a to jednak ciut za daleko. Wracamy. W Kleszczach znajdujemy nasz skręt. Tu jedzie się cudownie – polną aleją obsadzoną drzewami. I cóż z tego, skoro dojeżdżamy do rzeczki, nad którą nie ma żadnego mostku? Ponownie zawracamy.
Już w Osiekach ponownie trafiamy na dobry skręt. Tym razem to jest ten, którym mieliśmy jechać. Ale tu też nie obywa się bez przygód. Szlak ten wiedzie drogą wyłożoną betonowymi płytami wiodącą przez wodniste tereny. Super, bo tu jest mostek nad nieszczęsną rzeczką, której nie mogliśmy pokonać chwilę wcześniej. Jest tu mnóstwo wędkarzy.
Gorzej, bo na kawałku nasza droga jest zalana wodą i nie mamy pojęcia, jak tu jest głęboko. Wędkarze się na nas patrzą, ale nic nie podpowiedzą. No nic… ryzykujemy. Na szczęście nie jest tak źle i w całości przejeżdżamy przez tę „kałużę”.
W Łabuszu wjeżdżamy już na zwykłą asfaltową drogę – przygody skończone. Zagroda Jamneńska jest już zamknięta, więc nie udaje nam się jej zwiedzić. Za to trafiamy nad rzeczkę o cudownej nazwie: Dzierżęcinka.
Przejazd przez bukowy Las Trzęsiawy jest całkiem przyjemny mimo że jedzie się normalnie drogą z samochodami. Na trasie od Koszalina pojawia się ścieżka rowerowa. Ale też kombinujemy, jak tu uciec od tej dużej drogi, a jednak kierować się już z powrotem. Skręcamy więc na Dobiesławiec. Tu jest piękna ścieżka rowerowa wzdłuż drogi wiodącej przez puste przestrzenie szykujące się do zabudowy. W oddali za naszymi plecami widzimy lecący balon.
Koniec końców dojeżdżamy z powrotem do Mielna i Mielenka. Na koniec robimy sobie jeszcze postój na plaży z książką. Jest bardzo przyjemnie.
Do zobaczenia na kolejnym smoczym szlaku!