Dolinki Krakowskie są świetnymi terenami rekreacyjnymi. Największy problem z nimi jest tylko, jak do nich dotrzeć. Naszym celem są więc Dolinka Kobylańska i Bolechowicka na rowerach.
Rodzaj trasy: | pętla |
Szlak: | zielony + niebieski + czerwony + żółty pieszy + brak |
Liczba kilometrów: | 52 km |
Trudność: | średnia |
Przewyższenia: | 860 m ↑ 860 m ↓ |
Podłoże: | asfalt, szuter, ziemia, kamienie i skały |
Drogi: | drogi o małym i średnim natężeniu ruchu, ścieżki rowerowe, wały rzeki |
Atrakcje dodatkowe: | skała Kmity, Zabierzów, Dolinka Kobylańska, Dolina Bolechowicka, formacje skalne |
Dolina: | Dolinka Kobylańska i Dolina Bolechowicka |
Kolejna wycieczka „wylosowana” na mapie. Padło na Dolinkę Kobylańską. A więc jazda!
Przez Kraków przejeżdżamy chyba najszybszą trasą na Bronowice, a więc tunelem przy dworcu, koło Politechniki, alejami i dalej już parkiem Młynówki Królewskiej.
Następnie jesteśmy niestety zmuszeni przejechać Balicką spory fragment, bo aż do A4. Tu skręcamy w prawo i ponownie ścieżką rowerową dojeżdżamy do Skały Kmity. I tu zaczyna się zabawa, a mianowicie teren górzysty z podjazdami. Między domkami przejeżdżamy do centrum Zabierzowa.
Tu trafiamy na szlaki rowerowe zielony i niebieski. Ten niebieski jest nazwany „brzozowy”, co nas zaciekawia. Kawałek jedziemy wzdłuż Rudawy, a dalej drogą polną aż do zabudowań. Tu się robi bardzo ciekawie, bo droga jest poprzecinana odnogami rzeczki Bolechówki.
Mijamy Dolinę Bolechowicką i podążamy na lewo w kierunku wejścia do Doliny Kobylańskiej. Wjeżdżamy powoli na jej teren, bo trzeba bardzo uważać na spacerujących ludzi. Przebiegają tędy szlaki rowerowe, więc uznajemy, że nie trzeba schodzić z rowerów, tylko zwalniamy.
Ale jest tu pięknie. Skały robią wrażenie! Poza tym, że bardzo trzeba uważać na ludzi, to jest tu super. Jest to rzeczywiście park KRAJOBRAZOWY. Jest po prostu ładnie i przyjemnie tu się znaleźć.
Oglądamy różne formacje skalne z dalsza i z bliższa. Są tu m.in. Żabi Koń, Garaż, Dwoista Turnia, Okręt i Płetwa. Rozkładamy się wreszcie na hamakach w lesie przy jednej ze skał. Trochę z dala od szlaku, więc jest tu dość cicho i ładnie pachnie drzewami.
Dalej jedziemy czerwonym szlakiem rowerowym. Podkreślam to, że szlakiem rowerowym, bo byliśmy nastawieni na wiele, ale nie na TO. Szlak rowerowy prowadzi przez wąwóz w poprzek, więc najpierw trzeba uważać przy sprowadzaniu roweru, a zaraz potem mocno trudzimy się wypychając je do góry. Dobrze, że dzieje się to w lesie, więc w zacienionym terenie. Taka przygoda.
Wyjeżdżamy z terenu Doliny Kobylańskiej i trafiamy na teren widokowy. Z lewej mamy las Karniowice, a po prawej pola i łąki i widok w dal. Przy dobrej widoczności pewnie jest tu przepięknie!
Ostatni etap wycieczki zasadniczej to przejazd przez Dolinę Bolechowicką. A właściwie przejazd i przejście pół na pół, bo prowadzi tędy szlak pieszy i na trasie jest mnóstwo kamieni i skałek. Ale warto się tu przejść, bo też robi wrażenie – szczególnie Brama Bolechowicka.
Z Bolechowic wracamy już drogami w miarę możliwości na azymut do domu. Mijamy Zabierzów z oddali i przejeżdżamy przez Rząskę. W ramach urozmaicenia powrotu, zamiast wzdłuż Młynówki Królewskiej, jak w tamtą stronę, jedziemy wałami wzdłuż Rudawy. A dalej pasem rowerowym wzdłuż AGH, Czystą, Rajską i kontrapasem na Basztowej. Byle prościej.
Do zobaczenia na kolejnym smoczym szlaku!