Pętla Kacwin – Osturnia – Łapsze Wyżne nie należy do łatwych ze względu na liczne strome podjazdy na trasie, jednak włożony w to wysiłek stanowczo wynagradza oszałamiającymi widokami.
Rodzaj trasy: | pętla |
Szlak: | brak +fragment Szlaku Wokół Tatr |
Liczba kilometrów: | 31 km |
Trudność: | średnio trudna / trudna (strome podjazdy) |
Przewyższenia: | 715 m ↑ 715 m ↓ |
Podłoże: | asfalt, płyty betonowe |
Drogi: | drogi o małym i średnim natężeniu ruchu |
Atrakcje dodatkowe: | zabytkowa zabudowa w Osturni, widok na Tatry w Łapszance |
Ślad GPX |
Wyjeżdżamy spod kościoła pw. Wszystkich Świętych w Kacwinie zupełnie nie spodziewając się, co nas czeka. W internecie sprawdzaliśmy propozycje tras rowerowych w okolicy i taka pętla była zaznaczona jako łatwa. Po przejechaniu trasy nie jesteśmy przekonani co do oznaczeń trudności pokazywanych przez innych rowerzystów. To że trasa jest w pełni asfaltowa nie czyli jej przecież łatwą, skoro obejmuje strome liczne podjazdy, tak samo trasa po szutrze po płaskim nie czyni jej trudną tylko przez to, że na ziemi leżą kamienie, ale jedzie się po nich bez wysiłku.
Jedziemy w kierunku południowym ku granicy ze Słowacją. Przejeżdżamy obok ostatnich zabudowań Kacwina, mijamy wodospad (niewidoczny z trasy) i na Słowacji witają nas zamknięte przejście graniczne i co ważniejsze: betonowe płyty. Komfort jazdy od razu spada, ale na szczęście nie na długo. Szybko dojeżdżamy do sporem asfaltowej drogi i skręcamy w prawo. Drogą tą dojeżdżamy do Osturni, która zachwyca nas swoją charakterystyczną zabudową.
I tu ta przyjemna rowerowo część wycieczki się kończy. Za skrzyżowaniem, na którym żółty pieszy szlak skręca w lewo, my skręcamy w prawo. Tu zaczyna się wyrypa pod górę. Pewnie znajdą się tu fani wszelkich podjazdów, którzy byliby zachwyceni na samą myśl o tym. Jednak dla amatorów kolarstwa takich jak my stromizna tutaj jest przerażająca i wyczerpująca. Często robimy postoje – choć trzeba przyznać, że są one podyktowane w równym stopniu odpoczynkiem, co chęcią napatrzenia się na piękne widoki i zrobienia zdjęć. Zgodnie z przewidywaniami: im wyżej, tym ładniej.
Po około 3-kilometrowej mordędze w końcu dojeżdżamy do szczytu i tu… tu zapiera nam dech w piersiach. Widok jest wprost niesamowity! Za zieloną polaną, za pasmem lasów i niższych wzniesień roztacza się przecudowna panorama niemal całych Tatr. Tu jest obłędnie! Stąd zresztą pochodzi zdjęcie główne bloga.
Okoliczne łąki i polanki są terenami prywatnymi, więc nie można na nie wchodzić. Nie da się więc rozłożyć na trawce na pikniku, tylko można kontemplować widoki z drogi.
Kolejny etap pętli to świetny zjazd z Łapszanki do Łapsz Wyżnych. Jak to się mówi: z górki na pazurki! Co prawda jedzie się główną drogą w ogólnym ruchu samochodowym przez wsie, ale można tu osiągnąć niezłe prędkości. Warunek konieczny (jeszcze bardziej niż gdzie indziej!) to sprawne hamulce!
Od Łapsz Wyżnych nasza trasa prowadzi przez Łapsze Niższe, wjazd do Niedzicy i z powrotem do Kacwina. Po wcześniejszych fragmentach trasy lekkie nachylenie drogi nie robi już na nas wrażenia. Było cudownie!
Do zobaczenia na kolejnym smoczym szlaku!