Dodatkową atrakcją w pobliżu zachodniej granicy jest Dolina Dolnej Odry, w której ma powstać najnowszy park narodowy. Warto wybrać się tu na eksplorację tych terenów z kajaka.
Za jedną z bonusowych atrakcji tegorocznej wyprawy rowerowej obraliśmy „spływ” kajakowy w Dolinie Dolnej Odry. Dlaczego „spływ” piszemy w cudzysłowie? Nurt tu jest tak mały, a pomiędzy dwoma odnogami Odry (Odra Wschodnia i Odra Zachodnia) są liczne kanały, że ciężko tu mówić o spływie w klasycznym znaczeniu. Zresztą wszelkie proponowane trasy kajakowe zakładają, że wraca się w miejsce startu.
Zaczynamy więc naszą przygodę w Siedle Dolnym nad Odrą Zachodnią. Może inne lokalizacje startu byłyby ciekawsze, jednak ta najbardziej pasuje nam lokalizacyjnie. Zresztą miejscowość sama w sobie jest bardzo przyjemna – jest tu ładnie zrobiony deptak nad Odrą z ławeczkami, altankami, miejscami na grilla i tablicami informacyjnymi i edukacyjnymi.
Śluzy
Dostajemy kajak i zaczynamy spływ Odrą Zachodnią. Już po chwili widzimy po lewej Śluzę Dolnosiadelską, w którą ochoczo wpływamy.
Jest to jedna z 18 śluz w tym rejonie. Wszystkie one (jak również kanały, przepompownie i inne obiekty hydrotechniczne) powstały na przełomie XIX/XX wieku. Tereny te były często zalewane, więc okoliczna ludność postanowiła ten problem ukrócić, a osuszone areały wykorzystać pod wypas bydła. Ze względu na kiepskie możliwości odwadniania, takie rozwiązanie okazało się zbyty kosztowne w eksploatacji. W efekcie od drugiej wojny światowej nikt nie konserwuje obiektów hydrotechnicznych i ulegają one destrukcji. Zyskuje na tym przyroda – teren Międzyodrza powoli wraca do swojego pierwotnego stanu.


Kanały, przekopy i nieistniejące rowy
Z dotychczasowej infrastruktury ostały się już głównie ruiny obiektów i przekopy. Ze Śluizy Dolnosiadelskiej wypływamy w Przekop Żeglicki, którym bardzo spokojnie (woda tu niemal stoi!) płyniemy w kierunku Kanału Żeglica.
Zgodnie z mapami z aplikacji sportowo-turystycznych kierujemy się Kanałem Żeglica w prawo w górę nurtu. Tu jest znacznie szerzej i czuć, że wzmaga się wiatr. Decydujemy się na zrobienie niewielkiej pętli przez Pławny Nurt, wzdłuż Jeziora Samotnego, dalej przez rów z powrotem do Kanału Żeglica i do miejsca startu. Jakie jest nasze zaskoczenie, gdy okazuje się, że rów, do którego zmierzaliśmy, jest tak zarośnięty szuwarami, że nawet nie widać, gdzie on kiedyś był.


Musimy więc zawracać. Walcząc z nurtem i coraz większym wiatrem płyniemy pod prąd Pławnego Nurtu. Nie jest łatwo i na pewno nie polecamy innym takiego doświadczenia w zamian planowanego leniwego dnia na stojących wodach. Dopiero gdy docieramy z powrotem do Kanału Żeglica, możemy odpocząć. Tutaj delikatny nurt i wiatr popychają nas wprzód.
Niestety coraz większy wiatr definitywnie zniechęca nas do dalszej zabawy. A wielka szkoda. Przy pięknej pogodzie bez wiatru można by tu się naprawdę zrelaksować. Mimo że nam relaks zamienił się w walkę, doceniamy walory przyrodnicze tego terenu i widzimy potencjał na ciekawe wycieczki kajakowe. Koniecznie musimy to kiedyś wrócić!
Do zobaczenia na kolejnym smoczym szlaku!